15 Oczami Patrici
<dwa dni
później>
Nareszcie mogłam
wrócić do domu. Do swojego łóżka i przyjaciół. Eddie pomagał pakować mi moje
rzeczy.
E:To już
wszystko?
P:Wydaje mi
się, że tak.-podszedł do mnie, położył ręce na biodrach i przytulił.
Od momentu,
kiedy zaczął mnie całować dwa dni temu w szpitalu, zaczęłam mu bardziej ufać. Wiedziałam,
że nie chce mi zrobić krzywdy.
E:Gotowa do
drogi? -zapytał z uśmiechem
P:Oczywiście,
że tak. Czekałam na ten moment kilka dni.
E:Więc
chodźmy.
Gdy wyszliśmy
ze szpitala, czekała na nas taksówka, która miała nas zawieść do domu. Eddie usiadł ze mną na tylnym siedzeniu i
cały czas mnie obejmował. Położyłam głowę na jego ramieniu. Po 15 minutach wysieliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku
domu. Gdy weszliśmy do salonu rozległy się okrzyki:
W:Niespodzianka!!!!!
P:Wiedziałeś
o tym? -zapytałam Eddiego
E:Amber mi
mówiła, ale powiedziałem, że to zły pomysł. Gniewasz się?
P:Nie
Wszyscy po
kolei zaczęli mnie tulić i wypytywać, jak się czuję. Eddie gdzieś zniknął i
poczułam się zagubiona. W końcu ktoś dosypał mi coś do picia, a ja dalej nie
wiedziałam kto to. usiedliśmy do stołu, zjedliśmy parę przekąsek i wszyscy
poszliśmy się bawić. Nawet mnie dziewczyny wyciągnęły do tańca. Wszyscy chłopacy
gdzieś się ulotnili. Nagle Amber domyśliła się o co chodzi.
A:Przecież
dzisiaj jest 14 luty!!!!!!
M:Spokojnie
Amber, jest dopiero 12.00. masz jeszcze całe popołudnie. –powiedziała Mara
Po 10
minutach wszyscy chłopacy do nas dołączyli. Potańczyliśmy chwilę i zapytałam
Eddiego:
P:Może
pójdziemy do pokoju? Jakoś te dwie godziny tańców mnie wykończyły.
E:To co ty
powiesz, jak będziesz musiała przetańczyć całą noc na naszym ślubie. I jeszcze
poprawiny. -żartował Eddie
P:O jakim ty
ślubie mówisz? -byłam zdezorientowana
E:Tak tylko
żartowałem, ale mam nadzieję, że jeśli dalej będziesz mnie kochać, to kiedyś za
mnie wyjdziesz.-mówił na poważnie
P:Też mam
taką nadzieję-powiedziałam prawdę
Pozwolił mi
chwilę odpocząć przez godzinę, a potem cały dzień aż do kolacji nie było nas w
domu. Zapewniał mi tyle rozrywek, ile to
było tylko możliwe. Po zjedzeniu kolacji zabrał mnie do swojego pokoju. nie
mogłam uwierzyć własnym oczom.
I jak?
SUPER!!!Mam nadzieje ,że dodasz dziś jeszcze jeden :D
OdpowiedzUsuńJeeej dodałaś, jest super, no po prostu boooskie.!
OdpowiedzUsuń