sobota, 13 grudnia 2014

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 61

„Być zwyciężonym i nie ulec, to zwycięstwo. Zwyciężyć i spocząć na laurach- to klęska.
61 Oczami Eddiego
Siedzieliśmy jeszcze godzinę i rozmawialiśmy. Później postanowiliśmy wrócić do domu. Patricia poszła do swojego pokoju, a ja do swojego. Fabian siedział na łóżku i grał na gitarze.
E: No stary gratuluję- powiedziałem
F: Dzięki- uśmiechnął się
E: Kiedy planujecie zrobić wesele?
F: Myślę, że za pół roku. Musimy wszystko zorganizować, a trochę tego jest.
E: Fajnie masz.
F: Skoro tak uważasz, to czemu sam się nie oświadczysz Patrici. Ty ją kochasz, ona Ciebie. Nie widzę problemu- dla niego, teraz wszystko wydawało się proste. Jestem ciekaw, co myślał, zanim oświadczył się Ninie. Na pewno nie był taki śmiały, jak teraz.
E: Myślisz, że bym nie chciał?- chyba sam lekko nie wierzyłem w to, co mówiłem.
F: To czemu tego nie zrobisz?
E: Nie wiem jak się do tego zabrać i co jeśli Patricia powie nie.
F: Jeżeli Cię kocha, to na pewno się zgodzi. A jeśli chcesz, to mogę poprosić Ninę, żeby z nią pogadała.
E:Nie jestem pewien.
F: Jeśli nie jesteś pewien swoich uczuć  to się wstrzymaj, przecież Ci nie ucieknie- zaśmiał się
E: Gorzej, jeśli właśnie tak postanowi.
F: I zostanie sama z dzieckiem?- zapytał
E:W końcu to Patricia- powiedziałem. Nagle do pokoju weszła moja dziewczyna. Byłem ciekawy, ile usłyszała.
F: To ja was zostawię- powiedział Fabian i wyszedł. Patricia dalej się we mnie wpatrywała, więc podszedłem do niej.
E: Stało się coś?- zapytałem
P:Nie, tylko stęskniłam się za tobą- powiedziała.
E: Nie jesteś zła za to, co usłyszałaś?
P: Nie. Po pierwsze cieszę się, że mnie tak bardzo kochasz, a po drugie fajnie, że tak we mnie wierzysz.- nie mogłem się powstrzymać- pocałowałem ją.
P:Został tylko miesiąc szkoły. Dobrze, że nie musimy się rozstać.
E: Też się cieszę. Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobił. A raczej bez Was- uśmiechnąłem się
Nagle do pokoju wpadła Amber. Ta to zawsze ma wyczucie czasu.
A: Patricio, dowiedziałam się, że jutro jest bal. Sweet mi powiedział. Idziemy kupić sukienki, idziesz z nami?
P: Kolejny bal?- zapytała moja dziewczyna- A chociaż jaka to okazja?
A: A musi być jakaś?- zapytała a  Patricia posłała jej spojrzenie oznaczające, że musi być jakaś okazja. Amber westchnęła- Skoro tak, to niech będą zaręczyny naszej Fabinki.
P: Tylko, że ja i tak się w nic nie zmieszczę- westchnęła Patricia
A: Po pierwsze na pewno coś wybierzesz, a po drugie nie jesteś aż taka gruba. Prawie w ogóle.
E: Patricio idź. I niezależnie co kupisz i tak będziesz wyglądać pięknie- postanowiłem się wtrącić.
A; Ze mną inaczej się nie da- powiedziała Amber. Nie dała Patrici nawet odpowiedzieć, tylko wyciągnęła  ją z pokoju. Postanowiłem, że pójdę po coś do jedzenia, bo zrobiłem się bardzo głodny. Po prostu uwielbiam jeść.


 Bardzo Was przepraszam!!!!!! Postaram się dodawać częściej. Ten rozdział jest specjalnie dla Julki Barachowicz <3 To dzięki Tobie dodałam ten rozdział ;)

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 59 i 60

„Dzień dzisiejszy nie dba o wczorajsze porażki lub jutrzejszy żal. On tylko oferuje ten sam cenny dar, kolejne 24 godziny z nadzieją, że użyjemy ich mądrze.”
Oczami Eddiego
(dwa dni później)
Niestety czas było wracać do domu. Przez te dwa dni dużo z Patricią spacerowaliśmy, szczególnie po jej ulubionym parku. Opowiadała mi śmieszne historie z dzieciństwa. Dzisiaj musieliśmy już wracać. Patricia weszła do pokoju.
P:Wszystko spakowane?- zapytała
E:Tak. Możemy już iść- odpowiedziałem. Wziąłem nasze walizki i zeszliśmy na dół jeszcze się pożegnać.
P: Do zobaczenia babciu- powiedziała Patricia i przytuliła się do babci- Będę za tobą tęsknić- miała prawie łzy w oczach. Zrobiło mi się jej żal.
B.P: Ja za tobą też wnusiu.
E:Do zobaczenia- powiedziałem
B.P: Zrobię to najlepiej jak potrafię- obiecałem
Wsiedliśmy do taksówki. Po 30 minutach dotarliśmy na lotnisko, odprawiliśmy się i czekaliśmy na samolot. Nie chciałem opuszczać Miami. Podobało mi się tutaj. Jeszcze kiedyś tu wrócę. Po 5 godzinach lotu, znów znaleźliśmy się w taksówce. Kiedy po jakimś czasie dotarliśmy do Domu Anubisa, wszyscy na nas czekali. Weszliśmy do salonu i reszta od razu do nas podbiegła. Pytali się, jak było itp. Po 2 godzinach Fabian powiedział:
F: Chciałbym coś powiedzieć.
A: No mów- powiedziała Amber
Fabian uklęknął na jedno kolano przed Niną i wyciągną z kieszeni granatowe pudełko. Domyśliłem się, że jest w nim pierścionek.
F: Nino Martin przyrzekam kochać cię przez wszystkie dni, do końca świata. Czy wyjdziesz za mnie?- zapytał. Wszyscy patrzyliśmy na niego z otwartymi oczami. Ninie po policzkach spływały łzy.
N:Oczywiście, że tak- odpowiedziała
Fabian założył jej pierścionek na palec i wszyscy zaczęli bić brawo. Amber aż piszczała z radości. Od początku przyjazdu Niny tutaj chciała, żeby byli razem. Cieszyłem się, że mój przyjaciel zdecydował się na taki krok. Mnie nie byłoby stać na coś takiego. Nigdy w życiu bym się nie odważył, pomimo tego, że dziewczyna, którą kocham nad życie jest w ciąży. Powinienem zrobić to już dawno tomu, ale nie ze względu na dziecko, tylko na Patricię. Wiem, że nie jesteśmy ze sobą tak długo, jak Fabian i Nina, ale ja już miałem tę pewność, że Patricia to „ta jedyna”. Chyba nigdy w życiu nie miałem kochać żadnej innej dziewczyny, niż Patrici. Mieliśmy już po 19 lat. Za miesiąc mieliśmy skończyć szkołę i wejść w dorosłe życie. Moje rozmyślania przerwał czyjś głośny śmiech. Był to Alfie.
E:Stało się coś?- zapytałem
Jo: Nie, tylko Patricia próbowała się z tobą porozumieć, ale chyba byłeś gdzieś indziej- powiedziała Joy
E: A gdzie ona jest?- rozejrzałem się po pokoju, ale nigdzie jej nie było.
M:Wyszła jakiś czas temu.
E:Dzięki- powiedziałem i wstałem z kanapy.
J: Lepiej jej pilnuj, bo jak tak będziesz robił, to niedługo zniknie Ci z oczu- powiedział Jerome. Po raz pierwszy musiałem przyznać, że w jego słowach kryła się odrobina prawdy. Postanowiłem poszukać Patrici, ale w pokoju jej nie było. Poszedłem pod wypalone drzewo. Już z daleka ją zobaczyłem. Siedziała skulona czymś się bawiła. Podszedłem do niej.
Patricia
Eddie myślami był chyba gdzieś indziej, więc postanowiłam wyjść. Poszłam pod wypalone drzewo. Lubiłam tu przychodzić zawsze, kiedy chciałem pomyśleć. Nie powiem, zazdrościłam Ninie. Też bym chciała, żeby mój chłopak przy wszystkich powiedział, że kocha mnie nad życie i nigdy nie przestanie. Nie chodziło już nawet o to, żeby się oświadczył, tylko żeby przy wszystkich potrafił to powiedzieć. Nie dane mi było jednak długo pomyśleć, bo podszedł do mnie Eddie. Nie chciało mi się z nim gadać, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Usiadł koło mnie.
E:Przepraszam za to w salonie, ale gdzieś odpłynąłem.
P:A powiesz mi o czym myślałeś?- zapytałam
E:O tym ile odwagi musiał mieć Fabian, żeby przy wszystkich powiedzieć, że kocha Ninę.
P:Ciebie nie byłoby stać na coś takiego?
E:Raczej nie- powiedział. Byłam zawiedziona. Chciałam żeby mój chłopak potrafił powiedzieć całemu światu, że mnie kocha, a może jednak nie kocha i dlatego nie chce powiedzieć.
E:O czym myślisz?- zapytał
P:Czy ty naprawdę mnie kochasz?
E:Dlaczego uważasz, że Cie nie kocham?
P: Skoro nie potrafisz powiedzieć przy innych, że mnie kochasz, to może dlatego, że wcale tego nie czujesz?
Przytulił mnie mocno. Odsunęłam się.
E:Przykro mi, że nie potrafię tego powiedzieć przy wszystkich, ale kocham Cię. I nie wyobrażam sobie, żebym mógł kochać kogoś innego. Jesteś jedyną- pierwszy raz od jakiegoś czasu spojrzał mi prosto w oczy. W pewnym momencie spuściłam wzrok.
E:Powiesz coś wreszcie?- zapytał
P:Tylko, że ja nie wiem, co powiedzieć- odpowiedziałam. Co mogłam powiedzieć?  Z jednej strony jego zapewnienia mnie ucieszyły, a z drugiej żałowałam, że nie powie tego, co do mnie czuje przy wszystkich. Jednak zrozumiałam, że trochę przesadzam. Pocałowałam go najmocniej, jak umiałam.
E:A może Ty mi powiesz, co do mnie czujesz?- poprosił
P: Nie wiem, czy potrafię- odpowiedziałam
E:To chociaż spróbuj.
P: Tego nie da się zrobić od tak- powiedziałam- Nigdy nie umiałam wyrażać uczuć za pomocą słów. Zawsze było mi łatwiej zrobić niż powiedzieć. Fakt, byłam wygadana, ale jedyną rzeczą o której nie umiałam mówić, to uczucia- przyznałam.
E:Ok, nie teraz, ale obiecaj mi, że kiedyś powiesz mi coś, oprócz Kocham Cię.

P: Postaram się- powiedziałam i znów go pocałowałam. Uwielbiałam to robić. Sprawiało mi to ogromną przyjemność. Eddie nie protestował, więc chyba też to lubił. Dopiero teraz czułam, że się zakochałam. Wiedziałam to już wcześniej, ale chodzi o to, że to pierwszy chłopak, z którym jestem na poważnie. Wcześniejsi byli tylko po to, żeby być. Nigdy o tym nie mówiłam, ale jestem typem dziewczyny, która wierzy, że pierwsza (prawdziwa) miłość może być tą na zawsze.

wtorek, 20 sierpnia 2013

The Versatile Bloger Awards

Hej. Mój blog został nominowany do The Versatile Bloger Awards. Bardzo dziękuję http://peddieforever.blogspot.com/  za nominację.

7 faktów o mnie:
1.      Prowadzę drugiego bloga http://mariasharapovabyjoanna.blogspot.com/ serdecznie zapraszam!!!!!
2.      Lubię serial „W sercu Hollywood”
3.      Mam kręcone włosy
4.      Noszę aparat na zęby ;)
5.      Gram w tenisa
6.      Słucham strasznie  dużo muzyki <3

7.      Lubię czytać książki

Rozdział 58

„Chciałabym zobaczyć, że Ci zależy. Że z ogromnym przejęciem starasz się odzyskać moje zaufanie. Że każdy dzień traktujesz, jak walkę o zabicie mojej obojętności do Ciebie. Chciałabym Ci wybaczyć. Tak bardzo pragnę tej chwili, gdy ustaniesz przede mną, pełen rozkoszy w spojrzeniu i delikatności w dotyku, a ja będę mogła darować Ci to wszystko co Nas spotkało…”
58 Oczami Eddiego
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Patricia opowiadała mi o tym, gdzie uciekła i co robiła przez te kilka dni.  Poza tym, bardzo często wspominała o bracie. Domyśliłem się, że jest dla niej tak samo ważny, jak ona dla niego. Cieszyłem się z tego i miałem nadzieję, że kiedyś będę mógł go spotkać. było Oki. 3.00, kiedy postanowiliśmy się położyć. Patricia przytuliła się do mnie, a ja objąłem ją ramieniem. Nie mogąc zasnąć długo myślałem nad przyszłością. Wszystko wydawało mi się bardzo skomplikowane. Tylko jednej rzeczy byłem w stu procentach pewien. To właśnie Patricia była i zawsze będzie ta dziewczyną, którą będę kochał do końca. Podczas tego rozmyślania zasnąłem, ba kiedy otworzyłem oczy była już 10.00. chciałem się przytulić do Patrici, ale nie było jej w łóżku. Może poszła na dół? Postanowiłem to sprawdzić. Zszedłem na dół i zobaczyłem Patricie siedzącą na kanapie z kubkiem w ręce. Jej babcia robiła coś w kuchni, kiedy wszedłem, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Cieszyłem się, że mnie polubiła. Podszedłem do Patrici i pocałowałem ją delikatnie w usta.
E:Dzień dobry- powiedziałem z uśmiechem
P:Hej- odpowiedziała
EO której wstałaś?- zapytałem
P:Gdzieś przed dziewiątą
E:Nie mogłaś spać?
P:”Można tak powiedzieć- uśmiechnęła się delikatnie
Usiadłem koło niej na łóżku. Oglądała jakiś film. Objąłem ją ramieniem, więc się we mnie wtuliła. Często oglądaliśmy filmy, leżąc tak przytuleni.
E:Co oglądasz?
P:Wiesz, co to Wimbledon?- zapytała
E:Nie- przyznałem. Westchnęła
P:To jeden z czterech najważniejszych turniejów w tenisie ziemnym. Jeden z czterech turniejów Wielkoszlemowych. W 2004 roku nakręcono film, a dokładnie komedię romantyczną, w której dwoje głównych aktorów są zawodowymi tenisistami. Spotykają się właśnie na Wimbledonie i tam się w sobie zakochują. Film właśnie nosi nazwę „Wimbledon”. Resztę sam zobaczysz- powiedziała. Słuchałem jej bardzo uważnie i byłem pod ogromnym wrażeniem. Skąd ona to wszystko wiedziała? Postanowiłem zapytać.
E:Skąd ty to wszystko wiesz?
P:Praktycznie od 4 roku życia gram w tenisa.- odpowiedziała z uśmiechem
E:Czemu nic nie powiedziałaś?
P:Nie wiem, jakoś mi umknęło.
E:Odkąd jesteśmy razem nie widziałem, żebyś  grała.
P: Bo ok jakiegoś czasu nie miałam w ręku rakiety.

Patrzyłem na nią zdumiony. Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko co powiedziała, to prawda. Dosyć często powtarzała, że różnica między sukcesem, a porażką, to 1%, ale ten ostatni. Nigdy nie rozumiałem co te słowa mogą znaczyć. Nie zastanawiałem się nad tym, a teraz wszystko stało się jasne.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 57

„Nic nie stoi nam na drodze do szczęścia, nic oprócz naszych zahamowań, przekonania, że lepiej pozostawić wszystko w rękach losu, niż działać na własną rękę. Na drodze nie stoi nam nic, oprócz nas samych.”
57 Oczami Patrici
Po słowach Eddiego położyłam sobie rękę na brzuchu. Dalej czułam, jakby to był sen, z którego nie mogę się obudzić. Rozpłakałam się. Moje wahania nastroju mnie wykańczały. Sama siebie niszczyłam od wewnątrz.
E:Co się stało?- zapytał zmartwiony Eddie
Chciałam odpowiedzieć, ale nie mogłam. Płakałam jak małe dziecko. Eddie zauważył, że trzymam rękę na brzuchu.
E:Wiem, że jest Ci ciężko, ale musisz jakoś wytrzymać. Jeżeli nie dla niej, to dla mnie.
P:Ale ja się.....- nie mogłam dokończyć
E:Jestem tu- powiedział i przytulił mnie
Wtuliłam się w niego. Było mi tak dobrze. Czując jego silne ramiona wokół mnie, wszystkie moje zmartwienia odeszły. Uspokoiłam się.
E:Już lepiej?- zapytał
P:Tak. I Eddie, bardzo Cię przepraszam. Musi cię męczyć ten mój ciągły płacz bez powodu.
E:Skarbie, nic mnie nie męczy. Tylko proszę, nie płacz, chyba, że chcesz, żebym płakał z Tobą- zaśmiał się
P:Tylko, że mnie to naprawdę przerasta. Nie mam już siły- musiałam to w końcu z siebie wydusić.
E:Jakoś sobie poradzimy. Jestem zawsze przy tobie, pamiętaj.
Jeszcze chwilę gadaliśmy. Cały czas miałam miałam wrażenie, że Eddie chce mnie o coś zapytać. Nie myliłam się. W końcu odważył się zapytać.
E:Chciałbym zadać Ci pytanie- zaczął
P:Słucham- powiedziałam
E:Ile dni wcześniej dowiedziałaś się, że będziemy mieli dziecko, zanim mi powiedziałaś?- zapytał
P:Dwa tygodnie wcześniej- wyznałam
E:Dlaczego nie powiedziałaś mi tego od razu?
P:Najpierw sama musiałam uwierzyć, że to wszystko jest prawdą. Zajęło mi to ponad tydzień. Kiedy to wszystko do mnie dotarło, zdałam sobie sprawę, że muszę wyjechać.
E:Wiedziałaś, że będę Cię szukać?
P:Tak, dlatego, kiedy policja mnie znalazła, uświadomiłam sobie, że muszę Ci wszystko powiedzieć. Nie miałam pojęcia, jak zareagujesz. To też był jeden z powodów, dla którego uciekłam.

Opowiedziałam mu też, gdzie podziewałam się przez te trzy dni. Kiedy skończyłam, zaczęliśmy gadać o naszym dzieciństwie. Słuchałam jego opowieści o tym, jak kochał lunaparki, a ja opowiadałam mu o różnych śmiesznych rzeczach, jakie robiłam razem z bratem. Mój brat miał 23 lata. Nie widywaliśmy się zbyt często, ale rozmawialiśmy prawie codziennie. Eddie jeszcze go nie poznał, ale myślę, że będą mieli okazje się poznać. Powiedziałam bratu o ciąży. Był on pierwszą osobą, która o tym wiedziała. Z jakiegoś powodu mnie i brata łączyła łączyła jakaś niewidzialna, nierozerwalna więź. Cieszyłam się, że mam taką osobę, jak on. Zawsze mogę z nim o wszystkim porozmawiać. On i Eddie byli dwoma najważniejszymi mężczyznami w moim życiu. I chcę, żeby zostało tak już na zawsze. Brat spytał, czy wiem, że Eddie to ten jedyny, czy chcę spędzić z nim resztę życia? Odpowiedziałam, że tak. Teraz miałam pewność, że nie skłamałam.

Następny rozdział za 15 komentarzy.

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 56

„Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet, jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość  jest  zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem nawet wbrew własnemu.”
56 Oczami Eddiego
(miesiąc później)
Przez ten czas, trochę się wydarzyło. Właśnie pakowaliśmy nasze rzeczy. Szykowaliśmy się do wyjazdu. Mieliśmy odwiedzić babcię Patrici. Jeszcze nic jej nie powiedzieliśmy, a po mojej dziewczynie już coś było widać. Zaczynała 4 miesiąc. Jeszcze kilka razy widziałem swoją córkę na USG, co zawsze wywoływało na mojej twarzy uśmiech. Opiekowałem się Patricią, jak najlepiej umiałem. Przez ten cały czas, kiedy dowiedziałem się o ciąży, ani razu nie pomyślałem że nie chcę tego dziecka, albo Patrici. Za bardzo ją kochałem. Do końca szkoły został tylko miesiąc, później mieliśmy zamieszkać u mojej mamy. To była nasza wspólna decyzja. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałem „proszę” i w drzwiach stanęła Patricia.
E:Stało się coś?- zapytałem
P:Nie, tylko przyszłam sprawdzić, czy już się spakowałeś.
E:Kończę- zauważyłem, że jest jakaś lekko przybita- Wszystko gra?
P:Tak- odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła
Po dwóch godzinach byliśmy już na lotnisku. Za godzinę mieliśmy samolot. Babcia Patrici mieszka na Florydzie, więc czeka nas sporo godzin lotu. Po 5 godzinach wysiedliśmy w słonecznym Miami. Podobało mi się tu. Po pół godzinie jazdy taksówką, staliśmy przed domem babci Patrici. Otworzyła nam drzwi.
B.P: Witajcie dzieci.
P:Cześć babciu.
E:Dzień dobry.
B.P: Wchodźcie do środka.
Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
P:Babciu, musimy Ci coś powiedzieć.
B.P: Stało się coś?
P:Będziemy mieli dziecko- powiedziała Patricia, a jej babcia się uśmiechnęła.
B.P: Czyli będę miała prawnuka?- zapytała
E:Dokładnie prawnuczkę- powiedziałem
Babcia Patrici bardzo się ucieszyła. Siedzieliśmy jeszcze kilka godzin w salonie i rozmawialiśmy o tym wszystkim. Opowiadała nam czasy, kiedy to ona była w ciąży jeszcze z mamą Patrici. Nie powiem, pośmialiśmy się trochę. Myślałem, że wszyscy powiedzą, że jesteśmy za młodzi na dziecko, że powinniśmy je oddać. Jednak nikt nam tego nie powiedział. Wszyscy cieszyli się naszym szczęściem. Po zjedzeniu kolacji postanowiliśmy iść do swojego pokoju.
P:Pójdę się umyć i zaraz wracam.
E:Ok- uśmiechnąłem się. Do tej pory nie zadałem Patrici pytania, które powinienem zadać już dawno temu. Kiedy wróciła z łazienki w pidżamie pod bluzką miała wybrzuszenie.
P:Coś nie tak ze mną?- zapytał
E:Nie, tylko patrzę na twój brzuch- zabrzmiało to dziwnie, więc się zaśmiałem.
P:Wiem, gruba jestem, a będę jeszcze grubsza- powiedziała ze smutkiem
E:Nie o to mi chodziło- uśmiechnąłem się i przyciągnąłem ją do siebie.
P:A o co?
E:O to, co jest tam w środku- powiedziałem i pocałowałem ją .
Następny rozdział pojawi się za 12 komentarzy.

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 55

„Pamiętaj o przeszłości, miej plan na przyszłość, ale żyj dniem dzisiejszym, bo wczoraj już nie ma, a jutro może nigdy nie nadejść...”
55 Oczami Patrici
Obudziłam się o 11.00 i nagle zorientowałam się, gdzie jestem. Jak ja nie cierpię być w szpitalu!!!! Co ja mam robić? Po godzinie bezsensownego leżenia drzwi do mojej Sali otworzyły się. Zobaczyłam wszystkich mieszkańców Domu Anubisa. Uśmiechnęłam się na ich widok.
Jo: Cześć i jak się czujesz?
P:Dobrze, ale nudzę się jak mops. Zwariuję tu.
A: Właśnie dlatego przyprowadziliśmy Alfiego i Jerome- powiedziała Amber
Zrobili parę fajnych kawałów. Wszyscy pośmialiśmy się. Trochę mnie to zmęczyło. Po godzinie wszyscy sobie poszli. Został tylko Eddie.
E:I jak się czujesz?- zapytał
P:Lepiej- odpowiedziałam
E:Nie bolało już?
P:Bolało, ale nie aż tak mocno.
E:A powiedziałaś lekarzowi?
P:Po co? Przecież aż tak nie bolało.
Do Sali wszedł lekarz.
L: Ma pani świadomość, że musi pani mówić mi o takich rzeczach?
P:Tak. Przepraszam.
L:Cieszmy się, że nic złego się nie stało.
P:Kidy będę mogła stąd wyjść?
L:Może nawet jutro. Tylko pod warunkiem, że będzie nam pani mówić o wszystkim.
P:Dobrze. Dziękuję.
L:Zrobiliśmy jeszcze raz USG i znowu powtórzę to, co na wizycie. Musi się pani bardzo oszczędzać. Jak najwięcej leżeć w łóżku.
P:A co ze szkołą?- zapytałam
L:Może pani chodzić, tylko po szkole odpoczywać.
P:Postaram się- uśmiechnęłam się
Lekarz wyszedł, więc zostaliśmy sami.
E:Może byśmy pojechali odwiedzić twoją babcię? Przy okazji powiedziałabyś jej o wszystkim.
Trochę mnie zaskoczył tym pytaniem. Nie wiem, czy jestem gotowa na to, by powiedzieć babci. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała to zrobić.
P:Pomyślimy nad tym.
E:Jeśli nie chcesz, to nie musimy.
P:Zastanowimy się- powiedziałam dobitniej.

Siedzieliśmy jeszcze długo, gadając o tym, co zrobimy, jak nasza córka się urodzi. Eddie zaproponował, żebyśmy zamieszkali u jego mamy. Mówił, że już z nią rozmawiał. Twierdził, że się ucieszyła na wieść, że zostanie babcią. A ja dalej nie mogłam uwierzyć, że będę mamą.