środa, 31 lipca 2013

Rozdział 55

„Pamiętaj o przeszłości, miej plan na przyszłość, ale żyj dniem dzisiejszym, bo wczoraj już nie ma, a jutro może nigdy nie nadejść...”
55 Oczami Patrici
Obudziłam się o 11.00 i nagle zorientowałam się, gdzie jestem. Jak ja nie cierpię być w szpitalu!!!! Co ja mam robić? Po godzinie bezsensownego leżenia drzwi do mojej Sali otworzyły się. Zobaczyłam wszystkich mieszkańców Domu Anubisa. Uśmiechnęłam się na ich widok.
Jo: Cześć i jak się czujesz?
P:Dobrze, ale nudzę się jak mops. Zwariuję tu.
A: Właśnie dlatego przyprowadziliśmy Alfiego i Jerome- powiedziała Amber
Zrobili parę fajnych kawałów. Wszyscy pośmialiśmy się. Trochę mnie to zmęczyło. Po godzinie wszyscy sobie poszli. Został tylko Eddie.
E:I jak się czujesz?- zapytał
P:Lepiej- odpowiedziałam
E:Nie bolało już?
P:Bolało, ale nie aż tak mocno.
E:A powiedziałaś lekarzowi?
P:Po co? Przecież aż tak nie bolało.
Do Sali wszedł lekarz.
L: Ma pani świadomość, że musi pani mówić mi o takich rzeczach?
P:Tak. Przepraszam.
L:Cieszmy się, że nic złego się nie stało.
P:Kidy będę mogła stąd wyjść?
L:Może nawet jutro. Tylko pod warunkiem, że będzie nam pani mówić o wszystkim.
P:Dobrze. Dziękuję.
L:Zrobiliśmy jeszcze raz USG i znowu powtórzę to, co na wizycie. Musi się pani bardzo oszczędzać. Jak najwięcej leżeć w łóżku.
P:A co ze szkołą?- zapytałam
L:Może pani chodzić, tylko po szkole odpoczywać.
P:Postaram się- uśmiechnęłam się
Lekarz wyszedł, więc zostaliśmy sami.
E:Może byśmy pojechali odwiedzić twoją babcię? Przy okazji powiedziałabyś jej o wszystkim.
Trochę mnie zaskoczył tym pytaniem. Nie wiem, czy jestem gotowa na to, by powiedzieć babci. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała to zrobić.
P:Pomyślimy nad tym.
E:Jeśli nie chcesz, to nie musimy.
P:Zastanowimy się- powiedziałam dobitniej.

Siedzieliśmy jeszcze długo, gadając o tym, co zrobimy, jak nasza córka się urodzi. Eddie zaproponował, żebyśmy zamieszkali u jego mamy. Mówił, że już z nią rozmawiał. Twierdził, że się ucieszyła na wieść, że zostanie babcią. A ja dalej nie mogłam uwierzyć, że będę mamą.

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 54

„Milion powodów, żeby uciec.
Tysiąc, żeby nie wrócić.
Jeden, żeby zostać.”
54 Oczami Eddiego
Do szpitala dojechaliśmy po jakiś 10 minutach. Patricia została przewieziona na badania. Opiekował się nią lekarz, u którego była na USG. Siedziałem na korytarzu już około dwóch godzin. Nie miałem bladego pojęcia co się z nią dzieje. Czy z dzieckiem wszystko ok? Po chwili podszedł do mnie lekarz.
E: I co z nią?
L: Już jest lepiej. Ani jej, ani dziecku nic nie grozi. Musi tylko dużo odpoczywać.
E:A kiedy będzie mogła wyjść?
L:Zrobimy jeszcze kilka badań i zostawimy ją na obserwacji. Myślę, że potrwa to ok. 3 dni.
E:Mogę do niej iść?
L:Tak. Bardzo proszę, tylko nie za długo.
E:Dobrze, dziękuję.
Wszedłem do Sali, w której leżała Patricia. Kiedy mnie zobaczyła, powiedziała:
P:Przepraszam.
E:Za co?
P:Za to, że przeze mnie się martwisz.
E:Już wszystko dobrze, skarbie- pogłaskałem ją po policzku.
Patricia była bardzo śpiąca. Nie dziwiło mnie to, bo przecież była piąta rano.
E:Może się prześpisz?- zaproponowałem
P:Chcę wiedzieć, czy z dzieckiem wszystko jest ok?- zapytała zdenerwowana.
E:Spokojnie. Wszystko jest dobrze, ale dlaczego o siebie się nie martwisz?
P:Nie wiem. Może dlatego, że jestem pewna, że w razie czego zaopiekujesz się naszą córką.
E:Ale Tobie nic się nie stanie- zapewniłem
P:Wiem- spróbowała się uśmiechnąć
E:Myślałaś już nad imieniem?- zapytałem
P:Jeszcze nie, a Ty?
E:Też nie.
P:Jeśli nie masz nic przeciwko, to położę się, bo jestem bardzo zmęczona.
E:Jasne. Zostanę jeszcze z Tobą.
P:Dobranoc- powiedziała
E: Śpij spokojnie.
Patricia po jakimś czasie zasnęła. Postanowiłem pójść do domu i też odpocząć. Kiedy wróciłem, wszyscy siedzieli w salonie. Kiedy mnie zobaczyli, od razu do mnie podbiegli.
N:Gdzie byłeś?- zapytała Nina
F:I gdzie jest Patricia?- dodał Fabian
E:Spokojnie. Patricia jest w szpitalu. Właśnie od niej wracam.
A:Co z nią?
E:Dostała silnego bólu brzucha i pogotowie ją zabrało.
M:Z dzieckiem i Patricią wszystko ok?
E:Tak, ale musi zostać jeszcze  na obserwacji przez kilka dni.

Postanowiłem pójść do pokoju. Byłem bardzo zmęczony.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 53

„Nikt nie może tracić z oczu tego, czego pragnie, nawet kiedy przychodzą chwile, gdy wydaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać.”
53 Oczami Patrici
Amber męczyła nas dobre kilka godzin. Robiła nam makijaż, włosy i paznokcie. Jak jej się chciało tak nas szykować? Kiedy wreszcie dała nam spokój do balu zostało pół godziny. Poszłam do pokoju, ubrałam czarną sukienkę, która super tonowała makijaż i upięte włosy. Zanim wyszłam,przejrzałam się jeszcze w lustrze. Było ok. Zeszłam na dół i spojrzałam na wszystkie. Wyglądały prześlicznie.
Moja sukienka:

Sukienka Joy:

Sukienka Mary:

Sukienka Niny:

Sukienka Amber:

Chłopcy, gdy nas zobaczyli nie mogli oderwać wzroku.
J: Amber, jesteś genialna- powiedział Jerome
A: Dzięki- odpowiedziała Amber, która była zachwycona efektami swojej pracy.
E:Wyglądasz genialnie- powiedział Eddie
P:Dzięki- odpowiedziałam
E:Idziemy?
W: Jasne.
Nigdy nie lubiłam bali. Siedziałam sama na krześle, bo Eddie gdzieś zniknął. Nagle ktoś od tyłu zasłonił mi oczy.
E:Jak się bawisz?- zapytał
P: Świetnie- odpowiedziałam
E:Właśnie widzę. Zatańczysz ze mną?
P: Z chęcią- sama nie wiem, od kiedy straciłam niechęć do tańca. Może inaczej. Dalej nie lubiłam tańczyć, chyba że chodziło o taniec z Eddiem.  Przetańczyliśmy kilkanaście piosenek. W końcu Amber ogłosiła królową i króla balu.
A:Królową zostaje Patricia, a królem Eddie
P:Ja?! Ale jak to?!!!
A:Normalnie. Chodźcie tu.
Poszliśmy na scenę. Amber wręczyła nam korony i powiedziała:
A: Teraz buziak i taniec.
Pocałowaliśmy się delikatnie i zatańczyliśmy. Była już 2.00 nad ranem. Bal trwał w najlepsze.
P: Nie wiem jak ty, ale ja idę do domu.
E:Stało się coś?- zapytał
P:Nie, po prostu te kilka godzin tańców mnie totalnie wykończyło i trochę źle się czuję, więc idę.
E:Idę z Tobą- powiedział
P:Nie musisz. Możesz zostać.
E:I co ja będę robił bez ciebie? Nie ma mowy, idę.
Poszliśmy do domu. Wiedziałam, że bal potrwa jeszcze kilka godzin. Poszłam do pokoju, przebrałam się w pidżamę i wypięłam z włosów wszystkie wsuwki i inne rzeczy. Eddie też poszedł się przebrać. Po 15 minutach wrócił. Leżałam w łóżku. Strasznie bolał mnie brzuch, na nic nie miałam siły. Zauważył to.
E:Boli Cię coś?- zapytał
P:Nie- skłamałam. Nie chciałam, żeby się martwił.
E:Przecież widzę.
P:To tylko ból brzucha. Zobaczysz, zaraz mi przejdzie- powiedziałam. Nagle złapał mnie tak przeraźliwy ból, że krzyknęłam.
E:Dzwonię po karetkę- powiedział.
Już po jakiś 10 minutach karetka przyjechała. Zabrali mnie do szpitala, chociaż bardzo tego nie chciałam.

Przepraszam was bardzo za tak długą nieobecność, ale jestem cały czas na wakacjach. Postaram się dodawać rozdziały codziennie. Dzisiaj prawdopodobnie pojawi się jeszcze jeden. I jeszcze jedna rzecz- postanowiłam na początku każdego rozdziału dodawać jakiś cytat. Mam nadzieję, że wam się to spodoba.

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 52

Przepraszam, że przez 3 dni nie było żadnego rozdziału, ale jestem na obozie i mam lekkie problemy z internetem. A oto kolejny rozdział:

                                              52 Oczami Eddiego
Nie mogłem uwierzyć. Będę miał córkę. Nigdy wcześniej  nie zdawałem sobie sprawy, że będę chciał mieć dziecko. Teraz już nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Weszliśmy do domu. Dziewczyny od razu porwały Patricie na zakupy. Ja postanowiłem pójść do pokoju. Był w nim Fabian.
F:I jak tam?- zapytał
E:Wszystko w porządku- odpowiedziałem
F:Wiesz już, kogo będziesz miał?
E:Córkę- uśmiechnąłem się
F:No, to gratulacje- tez się uśmiechnął- A wiesz już, jaki imię?
E:Nie, no co ty. Po drugie zgodzę się na każde imię, jakie wybierze Patricia.
F:No to musisz ją nieźle kochać- śmiał się
Po dwóch godzinach dziewczyny wróciły z zakupów. Wszyscy poszliśmy do salonu.
N:No to opowiadajcie. Patricia nic nie chciała powiedzieć- pierwsza odezwała się Nina.
A:Wiecie już? Chłopiec, czy dziewczynka?- była bardzo podekscytowana. Patricia spojrzała na mnie.
E:Ty im powiedz-uśmiechnąłem się- Nie odbiorę Ci tej przyjemności.
M:No mów!!!- wszyscy zaczynali się niecierpliwić.
P:Dziewczynka- powiedziała Patricia, a wszyscy zaczęli bić brawo i gratulować. Siedzieliśmy tak jeszcze kilka godzin i gadaliśmy. W końcu Patricia powiedziała:
P:Zaraz będzie szpilka, więc ja idę spać. Jestem już zmęczona.
E:To dobranoc- powiedziałem i pocałowałem ją w usta.
(następny dzień)
Dzisiaj na szczęście nie musimy iść do szkoły, bo jest bal. Amber tak się w to wkręciła, że praktycznie nie musieliśmy nic robić. Poszedłem na salę, sprawdzić, jak dziewczyny sobie radzą. Byłem bardzo zdziwiony. Prawie wszystko było gotowe.
E:Jak udało wam się to zrobić tak szybko?
P:Eddie!!- zawołała Patricia
E:Tak, to ja. Też się cieszę, że Cię widzę- podszedłem do niej i pocałowałem- To powiecie mi, jak to zrobiłyście, że jest 13, a wszystko jest gotowe?
Jo: Wystarczyło parę pudeł, mobilizacja Amber i wszystko gotowe.
Dziewczyny się zaśmiały.
E:Nosilaś coś ciężkiego?- zapytałem Patricie
M:Spokojnie, nie pozwoliłybyśmy jej na to- powiedziała Mara
E:Dzięki dziewczyny.
A: Dobra, chyba wszystko gotowe, czyli możemy szykować się na bal!!
P:Już?!- zapytała Patricia
A:Tak. Muszę was wszystkie przygotować i jeszcze siebie.
E:To ja spadam, a wy bawcie się dobrze- powiedziałem i poszedłem. Cieszyłem się, że nie jestem dziewczyną.