sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 51

51 Oczami Patrici
Amber dobrze wiedziała, jaki jest mój stosunek do bali, ale postanowiłam nie psuć jej zabawy.
A:Patricio, idziesz z nami po sukienki?- zapytała mnie
P:Chciałabym, ale muszę iść do lekarza.
A:A za ile wrócisz?
P:Nie wiem, może za dwie godziny.
A: To poczekamy na Ciebie- powiedziała blondynka
P:Jeśli chcecie.
Poszłam do pokoju, odłożyłam torbę i przebrałam się w normalne rzeczy. Zeszłam do holu. Eddie już na mnie czekał. Uśmiechnął się, kiedy mnie zobaczył.
E:Idziemy?- zapytał
P:Chodźmy- powiedziałam
Kiedy dojechaliśmy do lekarza, nie było wiele osób. Nie czekaliśmy długo. Po jakiś 20 minutach lekarz poprosił nas do gabinetu. Byłam bardzo zdenerwowana.
L: Witam, Panna Williamson?
P: Tak.
L: Zrobimy USG i może uda nam się ustalić płeć.- powiedział lekarz i uśmiechnął się.
Szczerze mówić, chyba źle zrobiłam, że wzięłam Eddiego na to badanie. Fakt, że trzymał mnie za rękę cały czas, był jedyną pozytywną rzeczą.
L: Niech się pani tak nie denerwuje, bo wyląduje pani w szpitalu z tych nerwów.
Nic nie odpowiedziałam, tylko minimalnie się uśmiechnęłam.
L: Widzicie państwo- zapytał lekarz i wskazał na ekranie małe dziecko- Będziecie mieli dziewczynkę- uśmiechnął się- Gratuluję.
Eddie spojrzał się na mnie i uśmiechnął. Zamknęłam oczy. Będę miała córkę. Nie mogłam w to uwierzyć.
L:Proszę pani- powiedział lekarz. Chyba się przestraszył, że zemdlałam. Otworzyłam oczy.
P:Tak?
L: Już myślałem, że nam tu pani zemdlała- uśmiechnął się.
P:Czuję się dobrze.
L: To dobrze. Na dzisiaj to wszystko. Proszę się nie przemęczać i uważać na siebie i córkę.
E:Już ja się nimi zaopiekuję.- powiedział Eddie
L: To dobrze.
E:Do widzenia.
L: Do widzenia.
Kiedy wyszliśmy na dwór Eddie mocno mnie przytulił.
E:Wiesz, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na całej kuli ziemskiej- powiedział. Cieszyłam się, że nie żałuje.
P:A to niby dlaczego?- zapytałam uśmiechnięta.
E:Bo mam Ciebie, a będę miał dwie ciebie.- zaśmiał się
P: Jak to?- nie rozumiałam
E:Będę miał ją i Ciebie.
P:Nie żałujesz?- zapytałam
E:Nie- odpowiedział. Cieszyłam się, że mam właśnie takiego chłopaka.

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 50

No to mamy wakacje!!!!!!!!! I 50 rozdział!!!
50 Oczami Eddiego
Tej nocy długo nie mogłem zasnąć. Postanowiłem napisać do Patrici i zobaczyć, czy śpi. Wysłałem sms-a.
E:Śpisz?- napisałem. Po chwili przyszła odpowiedź.
P:Nie, a Ty czemu nie śpisz?- zapytała
E:Myślę o Tobie.
P:Ja o Tobie też- odpowiedziała
E:Kocham Cię- napisałem. Za często jej tego nie mówiłem. Zdziwiłem się, bo nie odpisała. Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju. Co ona tu robiła?
P:Przyszłam Ci powiedzieć, że też Cię Kocham- powiedziała
E:Cieszę się- przytuliłem ja do siebie- chodź tu do mnie.
Patricia nie odpowiedziała, tylko położyła się koło mnie  i wtuliła we mnie. Zasnęła. Ja dalej nie mogłem zasnąć.  Cieszyłem się tylko, że Patricia jest ze mną. Myślałem o tym, co zrobimy za dwa miesiące, kiedy skończymy szkołę. Może wyprowadzimy się do mojej mamy? Właśnie!!! Muszę przecież jeszcze jej powiedzieć. Podczas tych rozmyślań chyba zasnąłem, bo gdy się rano obudziłem to Patrici już nie było. Trochę się przestraszyłem, ale domyśliłem się, że poszła do swojego pokoju, przygotować się do szkoły. Ja też postanowiłem tak zrobić.  Kiedy zszedłem na śniadanie, byli prawie wszyscy. Brakowało tylko Joy i Patrici.
Al.: I co Eddie? Jak się czujesz?- zapytał Alfie
E:Super- powiedziałem i uśmiechnąłem się
J:A gdzie masz narzeczoną?- zapytał Jerome z uśmiechem.
E:W pokoju- odpowiedziałem. Ta „narzeczona” mi się spodobała.
Do salonu weszła Joy i Patricia. Wszyscy się spojrzeli, szczególnie na Patricie.
P:Co się tak na mnie patrzycie?- zapytała, uśmiechając się.
A: Wyglądasz ślicznie- powiedziała Amber
P: Wyglądam jak co dzień, ale dzięki Amber.- powiedziała i usiadła koło mnie, a ja jak zwykle pocałowałem ją w policzek. Uśmiechnęła się. Po zjedzeniu śniadania zapytałem:
E:Idziemy do szkoły?
P:Jasne.
Szliśmy trzymając się za ręce. Obydwoje milczeliśmy, ale cisza nam nie ciążyła. Nagle Patricia powiedziała:
P:Dzisiaj zadzwonię do babci, żeby o wszystkim jej powiedzieć.
E:Ok. O nic się nie martw, będę z Tobą.
P: Dziękuję.
Lekcje w szkole bardzo się dłużyły. Chciałbym już koniec roku. I wakacje. Może zabiorę gdzieś Patricie. O ile będzie chciała ze mną pojechać. Po lekcjach poszliśmy na krótki spacer. Kiedy wróciliśmy, wszyscy na nas czekali.
A:Organizujemy bal!!!!!- była cała w skowronkach. Po prostu uwielbiała bale- Każdy musi mieć parę. I co wy na to?
P: A kiedy jest ten bal?- zapytała moja dziewczyna
A: No jak to kiedy, jutro!- powiedziała, zadowolona- Idziemy po sukienki!!!!!!!!!  

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 49

49 Oczami Patrici
Spodziewałam się innej reakcji Eddiego. Wiedziałam, że gdzieś tam w środku jest mu równie ciężko jak mi.
E:Co się stało?- zapytał
P:Nic. Po prostu nie spodziewałam się, że tak zareagujesz.
E:A jakiej reakcji się spodziewałaś?
P:Każdy inny chłopak na Twoim miejscu zostawiłby mnie. Po co byłoby mu dziecko? I to jeszcze w takim wieku.
E:Myślałaś, że Cię zostawię?
P:Nie wykluczałam takiej opcji. Do tej pory boję się, że jeszcze Ci się odwidzi i uciekniesz- powiedziałam
E:Nie mam zamiaru Cię zostawić.
P: Jesteś świadomy tego, co nas czeka?
E:Tak, ale właśnie tego chce- powiedział. Cały czas zastanawiałam się, czy mówi prawdę.
P:Eddie, muszę wiedzieć jedną rzecz- zawahałam się- Czy nie jesteś  ze mną teraz tylko ze względu na dziecko?- musiałam znać odpowiedzieć.
E:Oczywiście, że nie. Przecież Cię Kocham.
Uśmiechnęłam się. Jego słowa sprawiły, że poczułam się lepiej.
E:A tak w ogóle, to który to miesiąc?- zapytał. Te wszystkie rzeczy, o które pytał były dla mnie strasznie dziwne. Jakbym wciąż nie mogła uwierzyć, że to wszystko jest prawdą. Jakbym cały czas myślała, że śnie, że w końcu się obudzę i wszystko będzie jak dawniej, jednak musiałam w końcu zrozumieć, że to wszystko jest całkowicie realne.
P:Drugi- odpowiedziałam na pytanie Eddiego
E:A wiesz, czy to chłopczyk, czy dziewczynka?
P:Nie- posmutniałam- jutro idę na badania.
E:Coś jest nie tak?- zaczął się martwić
P:Wszystko w porządku. Lekarz powiedział, że może uda się już ustalić płeć.
E:Mogę iść z Tobą?- zapytał. Bardzo się w to wszystko wkręcił.
P:Jeżeli chcesz- powiedziałam- jeśli nie masz nic przeciwko, to położę się już.
E:Ok, w takim razie dobranoc.
P:Dobranoc- powiedziałam. Pocałował mnie w usta, uśmiechnął się i wyszedł.

Położyłam się do łóżka. Byłam zmęczona tym wszystkim. Długo nie mogłam zasnąć, myśląc o tym, co będzie, jak skończymy szkołę. Na ten moment wiedziałam jedno: Nikt nie może  tracić z oczu tego, czego pragnie, nawet kiedy przychodzą chwile, gdy zdaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać. I właśnie tak postanowiłam zrobić.

I jak myślicie? Chłopiec, czy dziewczynka, a może bliźniaki? Piszcie w komentarzach.

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 48

48 Oczami Eddiego
Kiedy weszliśmy do domu, wszyscy na nas czekali. Od razu rzucili się na Patricie. Ja marzyłem tylko o tym, żeby z nią porozmawiać. W końcu, kiedy wszyscy dali jej spokój poszliśmy do mojego pokoju.
P:Pewnie chcesz wiedzieć, dlaczego uciekłam- odezwała się pierwsza
E:Czy Ty masz świadomość, jak ja się o Ciebie martwiłem?- zapytałem
P:Wiem i przepraszam- powiedziała
E:Ok, tylko powiedz mi, dlaczego to zrobiłaś?
Zastanawiała się, czy powiedzieć mi prawdę.
E:Tylko proszę, żadnych kłamstw. Całą prawdę.
P:Bo ja…….Jestem………- nie mogła dokończyć, rozpłakała się.
E:Co jesteś?- nie rozumiałem
P:Będziemy……..- znowu nie mogła skończyć. Postanowiłem dać jej chwilę. Uspokoiła się trochę.
P:Jestem w ciąży- wyszeptała. Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Patricia odwróciła się w stronę okna.  Mimo tego, że ta wiadomość mnie zszokowała, postanowiłem zebrać się w sobie. Uświadomiłem sobie, co musi czuć Patricia. Podszedłem do niej, złapałem ją w talii i odwróciłem ku sobie. Była cała zapłakana, twarz miała pokrytą spływającym tuszem do rzęs. Przytuliłem ją.
P:Muszę wyjechać- powiedziała
E: Nie ma mowy. Zostajesz tutaj, ze mną. Nigdzie Cie nie puszczę- powiedziałem to i położyłem rękę na jej brzuchu- i jego też.
Właśnie w tym momencie zdałem sobie sprawę, że zostanę tatą. Teraz nic się nie liczyło, tylko Patricia. Po moich słowach Rozpłakała się jeszcze bardziej.
P:To co my zrobimy. Nie możemy nikomu powiedzieć.
E:I tak się w końcu dowiedzą. A Twoja babcia wie?
P:Nie, a gdzie ona jest?
E:Wyjechała w tym dniu, kiedy zniknęłaś- odpowiedziałem- Powiesz jej?
P:Kiedyś będę musiała- dalej z oczu leciały jej pojedyncze łzy- Co my zrobimy?
E:Jeszcze nie wiem skarbie, ale na razie jest tak, jak było, ok?
Nagle do pokoju weszła Amber i reszta mieszkańców Domu Anubisa.
A:Będziesz miała dziecko i nie chciałaś nam o tym powiedzieć?
P:To nie tak- Patricia próbowała się wytłumaczyć, ale znowu z oczu poleciały jej łzy.
E:Dajcie jej spokój- powiedziałem.
Al.: Ale my się po prostu cieszymy razem z Wami- powiedział Alfie
E:Jak to?- zapytałem
A:Oj, no normalnie. Będę ciocią!!!- niemalże pisnęła z radości. Reszta tez się uśmiechała, nawet Jerome. Wszyscy zaczęli do nas podchodzić i gratulować. Patricia nie mogła tego znieść i wybiegła do swojego pokoju.
E:Bardzo Was przepraszam, ale ona jeszcze…..
N:No leć za nią- Nina nie dała mi skończyć
Pobiegłem za Patricią. Chciałem wejść do jej pokoju, ale zamknęła drzwi na klucz.
E:Proszę, wpuść mnie.
Otworzyła drzwi.
E:Dlaczego wybiegłaś?- zapytałem
P:To wszystko mnie przerasta- powiedziała. Nagle mój wzrok przykuło opakowanie tabletek stojących na stoliku obok łóżka Patrici.
E:Brałaś coś?- zapytałem. Podążyła za moim spojrzeniem.
P:Nie- odpowiedziała
E:To dobrze, bo wiesz, że nie możesz?
P:A co Ty taki troskliwy?- zapytała

E:Muszę dbać o osoby, które Kocham- powiedziałem i pocałowałem ją w usta.

I jak???

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 47

47 Oczami Eddiego
(następny dzień)
Zszedłem na śniadanie razem z Fabianem. Byli tam wszyscy, oprócz Patrici.
E:Gdzie jest Patricia?- zapytałem Joy
Jo: Nie spała u Ciebie?
E:Nie- zacząłem się martwić- Czy widział ktoś Patricie?
W:Nie
Jo: Pójdę zobaczyć w pokoju- powiedziała Joy i poszła.
Po kilku minutach wróciła. Nie miała za ciekawej miny. Wiedziałem już, że coś jest nie tak.
Jo: Nie ma jej i jej rzeczy też- powiedziała
E:Uciekła?- zapytałem, nie mogąc w to uwierzyć.
N:Raczej wątpię. Może ktoś ją porwał?- powiedziała Nina
F: I jej rzeczy też? To raczej niemożliwe.
M:Zadzwońmy na policję- Mara jak zawsze o wszystkim myślała.
J:To dobry pomysł. Może ją znajdą- powiedział Jerome
Mara zadzwoniła na policję. Powiedzieli, że zawiadomią wszystkie patrole i jak będą coś wiedzieli, to zadzwonią.
N:Musimy iść do szkoły- powiedziała Nina
Cały dzień nie mogłem się skupić. Myślałem tylko o tym, dlaczego Patricia uciekła i czy nic jej nie jest. Moja bezsilność mnie przerażała. Po szkole od razu poszedłem do pokoju. Po 15 minutach przyszedł Fabian.
F: Nie martw się o nią. Na pewno wszystko będzie dobrze. Ona jest silna.
E:Może jednak nie, skoro uciekła- powiedziałem- Wiesz, co jest najgorsze?
F: Nie mam pojęcia.
E:To, że jeszcze wczoraj była bezpieczna w moich ramionach.
F: Jeszcze nie raz będziesz mógł ją trzymać w swoich ramionach- zapewnił mnie Fabian. Ja nie byłem tego tak do końca pewny.
(dwa dni później)
Minęły już dwa dni i dalej nic nie wiadomo. Patrici dalej nie ma, a ja poważnie wariuję. Nagle zadzwonił mój telefon. Był to policjant.
Pol: Pan Miller?
E:Tak
Pol: Znaleźliśmy Patricie Williamson.
E: Naprawdę?- nie mogłem w to uwierzyć.
Pol: Tak.
E:Mogę do niej przyjechać?- zapytałem. Bardzo chciałem już ją zobaczyć.
Pol: Oczywiście- odpowiedział
E:Dziękuję. Do widzenia.- powiedziałem i rozłączyłem się. Pobiegłem do salonu z kurtką w ręce.
A:A Tobie co?- zapytała blondynka
E:Policja znalazła Patricie. Jadę tam.
Po 30 minutach byłem już na komendzie. Kiedy zobaczyłem Patricie kamień spadł mi z serca. Podbiegłem do niej i przytuliłem ją.
E:Już dobrze. Jedziemy do domu.- zwróciłem się do policjanta- Mogę ją zabrać do domu?
Pol: Bardzo proszę. Tylko niech skontaktuje się pan z jakimś psychologiem, bo jej stan psychiczny jest nie za ciekawy.

E:Jasne. Dziękuję- powiedziałem i wyszliśmy. Całą drogę powrotną trzymałem ją w ramionach. Uspokoiło mnie to, tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Dlaczego Patricia uciekła?

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 46

46 Oczami Patrici
Siedzieliśmy już jakiś czas w salonie. Moja babcia opowiadała Eddiemu o różnych rzeczach: jaka byłam w dzieciństwie, co śmiesznego robiłam, jakie mam talenty itd. Ja uważałam, że z tymi talentami to jedna wielka przesada. W pewnym momencie moja babcia powiedziała:
B.P: A słyszałeś, jak ona śpiewa?
E:Nie- Eddie spojrzał na mnie. Spuściłam wzrok i nie miałam zamiaru go podnosić.
B.P: Może zaśpiewasz nam coś?- zapytała mnie
P:Teraz? Tak przy wszystkich?
B.P: Jak chcesz, to możemy iść do innego pokoju.
E:Nie daj się prosić- wtrącił Eddie
P:No dobra, niech wam będzie.
Poszliśmy do pokoju Eddiego. Wzięłam gitarę Fabiana. Chyba się nie obrazi. Zaczęłam grać i śpiewać moją ulubioną piosenkę Rihanny „We fund love”. Oczywiście ani razu nie spojrzałam ani na Eddiego, ani na moją babcię. Siedzieli na przeciwnym łóżku. Żadne z nich się nie odzywało. Kiedy skończyłam, wreszcie odważyłam się na nich spojrzeć. Moja babcia uśmiechała się. Wyraz twory Eddiego mnie zaniepokoił. Nie wyrażała nic. Zupełna pustka. Babci chyba to zauważyła, bo wyszła z pokoju nic nie mówiąc.  Siedzieliśmy tak dobre parę minut. W końcu Eddie uśmiechnął się, jakby właśnie wyciągnął królika z kapelusza. Kamień spadł mi z serca. Eddie podszedł do mnie, więc wstałam. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.  W końcu się odezwał:
E:Dlaczego nie powiedziałaś, że umiesz śpiewać?
P:Bo nie było okazji.
E:Był. I to wiele, więc czemu?
P:Nie wiem Eddie. Będziesz mnie teraz męczył, bo jak tak, to wychodzę.
E:Nigdy w życiu nie słyszałem, żeby ktoś tak śpiewał. Mógłbym Cię słuchać godzinami.
P:Ciesze się- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Jeszcze raz zajrzał mi głęboko w oczy i pocałował.
(następnego dnia)
Wstałam o 7.00. dziewczyny jeszcze spały. Postanowiłam się umyć i ubrać, kiedy zeszłam na śniadanie, większość już była. Czyżbym tyle czasu spędziła w łazience?
P:Hej- powiedziałam i usiadłam koło Eddiego. Jak zwykle objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Że mu się to jeszcze nie znudziło.
E:Idziemy do szkoły?- zapytał po jakimś czasie
P:Jasne- odpowiedziałam, uśmiechając się
Dzień w szkole upływał bardzo wolno. Nudziło mi się na każdej lekcji. Na szczęście siedziałam razem z Eddiem. Po szkole poszłam do swojego pokoju. Musiałam odpocząć i przemyśleć parę spraw. Leżałam tak chyba kilka godzin. Jak ten czas szybko leci. Trudy zawołała nas na kolację. Nie chciało mi się schodzić, więc poprosiłam Joy, żeby przyniosła mi coś do pokoju. Po kolacji Joy gdzieś poszła, więc w pokoju byłam sama. Nagle ktoś zapukał.
E:Hej. Czemu nie zeszłaś na kolację?- zapytał. Martwił się o mnie.
P:Po prostu byłam zmęczona.
E:Powiesz mi w końcu, o co chodzi. Stało się coś, o czym nie wiem?
P:Nie. Zupełnie nic.
E:Przecież widzę, że coś jest nie tak, jak powinno.
Nie mogłam powiedzieć prawdy. Nikt nie mógł się dowiedzieć. Nawet Eddie, a zwłaszcza on.
P:Wszystko jest w porządku- zapewniłam. Starałam się przy tym, żeby głos mi nie zadrżał. Chyba mi uwierzył.
E:Ok, ale pamiętasz co mi kiedyś obiecałaś? Jeśli będzie się coś działo, to powiesz mi?

P:Tak- odpowiedziałam i pocałowałam go. Starałam się zapamiętać, jakie to uczucie.

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 45

45 Oczami Eddiego
Nie zdążyłem go złapać. Uciekł. Patricia stała przestraszona, a z oczu ciekły jej łzy. Podszedłem do niej i przytuliłem ją.
E:Wszystko ok?
Nie odpowiedziała, tylko mocniej się po mnie przytuliła. Do salonu weszła reszta mieszkańców. Kiedy zobaczyli, że Patricia płacze od razu do nas podbiegli.
A:Co jej się stało?- zapytała Amber
E:Ktoś próbował ją porwać.- odpowiedziałem
N:Jak to?- Nina prawie że krzyknęła
E:Mój ojciec kazał Patrici ze mną zerwać i powiedział, że jak tego nie zrobi, to pożałuje i chyba właśnie o to mu chodziło.
T:Co jest gwiazdki?
A:Ktoś próbował porwać Patricie.
T:Jak to?
A:Oj Trudy. A jak się porywa ludzi?
T:A niby skąd ja mam to wiedzieć?
E:Dobra. Ja biorę Patricie i Idziemu do mojego pokoju.
Tak jak powiedziałem, tak zrobiliśmy. Patricia do tej pory nie odezwała się ani słowem. Pogłaskałem ją po policzku, ale to nic nie dało. Dolej się nie odzywała. Nawet na mnie nie spojrzała.
E:Proszę, powiedz coś.
P:Przepraszam- nie wiedziałem za co, ale ulżyło mi, że w końcu się odezwała.
E:Nie masz za co skarbie.
P:Nigdy nie pomyślałam, że tyle przyjdzie ni zapłacić za prawdziwą miłość- powiedziała
E:Chcesz zerwać?- zapytałem
P:Nie!!- szybko odpowiedziała
E:Jakoś sobie poradzimy, ok?
P:Ok.
Siedzieliśmy przytuleni już chyba godzinę. Patricia spała wtulona we mnie. Ktoś zapukał do drzwi. Po cichu powiedziałem „proszę” i do pokoju weszła Trudy. Sprawdziłem, czy Patricia śpi. Spała.
T:Gwiazdki, ktoś przyjechał do Patrici.
E:Kto?- zapytałem
T:Jej babcia.
Postanowiłem, że wyjdę i się przywitam. Kiedy zacząłem podnosić się z łóżka, Patricia zaczęła się budzić.
P:Gdzie idziesz?- zapytała
E:Twoja babcia przyjechała, a Ty spałaś, więc postanowiłem pójść i przywitać się.
P:Idę z Tobą.- powiedziała
Poczekałem aż wstanie i puściłem ją przodem. W holu stała jakaś starsza pani. Patricia rzuciła jej się na szyję.
B.P: Patricio, jak miło Cie widzieć.
P:Ciebie też babciu- powiedziała
B.P: A ten młodzieniec, to kto?- spojrzała na mnie
P:To mój chłopak Eddie- powiedziała moja dziewczyna, uśmiechając się.
E:Bardzo miło mi panią poznać.
B.P: Mi Ciebie też
T:Chodźmy do salonu- zaproponowała Trudy i wszyscy za nią poszliśmy.

Chciałabym Was poprosić, żeby każdy kto przeczyta ten rozdział, skomentował go. Chciałabym zobaczyć, ile z Was czyta to, co piszę. Dzięki ;)


sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 44

44 Oczami Patrici
Przez całą drogę zastanawiałam się, czego ten stary dziadyga ode mnie chce. Jednak nie miałam wyjścia. Musiałam z nim iść. Zaprowadził mnie do gabinetu dyrektora. Pan Sweet już na nas czekał.
PS: Nareszcie jesteście- powiedział
P:Mogę zapytać, po co mnie pan tu ściągnął?
PS: Otóż chciałbym panią poprosić, żeby zostawiła pani mojego syna w spokoju.
P:Słucham?- myślałam, że się przesłyszałam
PS: To, co słyszałaś. Zostaw mojego syna w spokoju.
P:Nie rozumiem o czym pan mówi.
PS: Wiem, że Ty i Eddie jesteście razem i masz to skończyć. Natychmiast!!!
P:Dlaczego?- zapytałam
PS: Bo ja Ci tak karze.
P:Nie- powiedziałam dobitnie
PS: To nie jest prośba, tylko rozkaz!!!! Jeśli tego nie zrobisz, gorzko pożałujesz.
Wybiegłam z gabinetu. Miałam łzy w oczach. Przy drzwiach wpadłam na Eddiego.
E:Czemu płaczesz?- zapytał
P:Nie ważne.
E: Ważne. Chodzi o to, co powiedział mój ojciec?
P:Skąd wiesz?- zapytałam przez łzy
E:Myślisz, że puściłbym Cię samą do gabinetu dyrektora i to jeszcze z Wiktorem?
Nie odpowiedziałam.
E:Słyszałem wszystko, co mój ojciec Ci powiedział.
P:I co z tym zrobimy?
E:Nic. Dalej będziemy razem.
P:Ale on powiedział, że tego pożałuję.
E:Nie pozwolę, żeby coś Ci zrobił. Ani on, ani Wiktor, ok?
Przytuliłam się do niego.
E:Chodźmy teraz do domu.
Poszliśmy do domu. Przez całą drogę myślałam o tym, co Sweet mi powiedział. Dobrze wie, że kocham Eddiego i, że go nie zostawię. Dlaczego chce, żebyśmy nie byli razem?
E:O czy myślisz?
P:Dlaczego Twój tata chce, żebyśmy się rozstali?
E:Nie wiem, ale przysięgam, że spróbuję się dowiedzieć.
Doszliśmy do domu. Poszliśmy do pokoju Eddiego. Fabian był chyba z Nina na randce, bo w pokoju go nie było. Położyłam się na łóżku Eddiego, a on położył się koło mnie i przytulił mnie.
P:Pójdę do kuchni po coś do picia.
E:Ok- uśmiechnął się
Poszłam do kuchni. Wzięłam szklankę i nalałam do niej soku. Ktoś podszedł do mnie od tyłu i powiedział:
G:Kazałem Ci z nim natychmiast zerwać!!!!! Nie daruję Ci tego.
Nie mogłam zrobić nic innego, więc zaczęłam krzyczeć. Miałam nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Do kuchni wbiegł Eddie:

E:Zostaw ją w spokoju!!!!

Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Komentujcie

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 43

Przepraszam, że wczoraj i we wtorek nie było rozdziału, ale we wtorek miałam zabieg chirurgiczny usuwania kości i jestem cały czas na tabletkach przeciwbólowych. W środę rozdział się pojawił, bo miałam trochę siły. Dzisiaj może wstawię jeszcze jeden. Teraz rozdziały znów powinny pojawiać się codziennie.

43  Oczami Eddiego
Prawie w ogóle nie oglądam takich filmów, ale jeśli mam je oglądać z Patricią to nie ma problemu. Fajnie było widzieć, jak czasami się wzrusza. Nie dawała tego po sobie poznać, ale ja ją dokładnie obserwowałem. W pewnym momencie zapytała:
P: Co się tak na mnie patrzysz?
E:A co? Nie mogę?
P:Wiesz, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie- zawsze miała jakąś odpowiedź.
Zaśmiałem się.
P:Co Cię tak bawi? To odpowiesz na moje pytanie?
E:Które, bo zadałaś mi dwa?
P:Może najpierw na to pierwsze.
E:Patrzę na Ciebie, bo to lepsze niż film- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
P:To może skup się na filmie- też się uśmiechnęła
E:Kiedy ja wolę na Tobie.
P:Chcesz się wyrwać?
E:Czytasz mi w myślach?- zapytałem
P:Nie- odpowiedziała uśmiechnięta
E:Fabian, my wychodzimy- zwróciłem się do kolegi.
F: Ale gdzie?
Nie odpowiedziałem, tylko wziąłem Patricie za rękę i wybiegliśmy z Sali. Nie obchodziło nas to, że ludzie dookoła się na nas gapili. Śmialiśmy się przy tym, jak małe dzieci. Dawno tak dobrze się nie bawiłem.
E:To gdzie teraz idziemy?
P:Nie wiem. Możesz coś wybrać.
E:Piknik?
P:Czemu nie- uśmiechnęła się, a ja ją pocałowałem. Jak ja za tym tęskniłem. Postanowiłem jej o tym powiedzieć.
E:Brakowało mi tego.
P:Czego?- albo faktycznie nie rozumiała o co mi chodziło, albo tylko się ze mną drażniła. Postanowiłem jej pokazać o co mi chodzi, więc pocałowałem ją jeszcze raz.
P:No tak. A cóż by innego.
E:Mówiłem Ci  już, że Cię kocham?
P:Jakiś czas temu- znowu się zaśmiała. Była dzisiaj bardzo wesoła.
E: No to teraz Ci mówię.
P:Ale co? Bo ja nic nie słyszę.- drażniła się ze mną
E:No, że Cię kocham.
P:A wiesz, że jakimś dziwnym trafem ja Ciebie też.
E:Cóż za podejrzany zbieg okoliczności- uśmiechnąłem się- Idziemy w końcu na ten piknik?
P:Jasne.
Poszliśmy do domu, żeby wziąć potrzebne rzeczy. Nie było nikogo. Wzięliśmy coś do jedzenia, do picia i poszliśmy. Na trawie rozłożyliśmy koc i jedzenie. Gadaliśmy i opowiadaliśmy kawały. Było super. Nagle podszedł do na Wiktor.
W:Ty- pokazał na Patricie- Pójdziesz ze mną.
P:Dlaczego?- wydawała się być przestraszona
W:Bo tak- powiedział
E:Nigdzie jej samej nie puszczę- wtrąciłem
W:Panno Williamson ze mną. Panie Miller proszę tu zostać.

Patricia wstała i poszła za Wiktorem.

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 42

42 Oczami Patrici
P:Teraz idziemy?- zapytałam. Muszę przyznać, że nie miałam nic przeciwko temu, że idziemy na komedię romantyczną. Raz na jakiś czas mi nie zaszkodzi.
E:Wiesz, że nie wiem. Pójdę zapytać Fabiana- powiedział i wyszedł.
Jednak długo nie byłam sama. Po jakiś 15 sekundach odkąd Eddie wyszedł, do mojego pokoju wbiegła Nina.
N:Słyszałam, że idziemy na podwójną randkę- uśmiechnęła się
P:Tak- odpowiedziałam
N:W co się ubierasz?- zapytała
P:Chyba pójdę spodniach- powiedziałam
N:Ja  zakładam jakąś zwiewną sukienkę. Może Ty też załóż- zaproponowała
P:To chyba nie jest dobry pomysł-powiedziałam, ale w moim głosie można było usłyszeć lekkie zawahanie się
N:No dalej, jest ponad 20 stopni, a Ty pójdziesz w spodniach?
P:No dobra, ale sukienka będzie czarna- powiedziałam pokonana
N:Ok. Jak chcesz- powiedziała uśmiechnięta
Do pokoju wszedł Eddie i powiedział:
E:Za 20 minut wychodzimy. Spotkamy się w holu.
PiN: Ok- powiedziałyśmy równocześnie
Ubrałam czarną, prostą sukienkę, przed kolano. Do tego założyłam skórzaną kurtkę. Wyglądało fajnie. Po 20 minutach przyszła Nina i zapytała:
N:Idziemy?
P:Jasne.- odpowiedziałam
Schodząc po schodach zauważyłyśmy chłopaków. Już czekali. Obydwaj trzymali w ręce po róży, tylko, że w innych kolorach. Kiedy nas zobaczyli, uśmiechnęli się.
F:Wyglądacie ślicznie- powiedział Fabian
E:Zgadzam się- powiedział Eddie i szepnął mi na ucho:
E:Wyglądasz ładniej. I wiesz co?- zapytał
P:Co?- uśmiechnęłam się. Dalej obejmował mnie w talii i trzymał usta przy moim uchu.
E:Kocham Cię i jesteś najpiękniejszą osobą na świecie.
P:Ja Ciebie też Kocham. I dziękuję.
Ktoś odchrząknął. Dopiero teraz zobaczyłam, że Fabian i Nina przyglądają się na od dłuższego czasu, bardzo rozbawieni.
N:Idziemy gołąbeczki?
P:Jasne.
Po 20 minutach doszliśmy do kina.
P:A w ogóle na jaki film idziemy?
N:Od pierwszego wejrzenia.

Poszliśmy kupić bilety i popcorn. Za 10 minut miał zacząć się seans, więc poszliśmy na salę i zajęliśmy nasze miejsca. Nie było wielu ludzi. Po 10 minutach zaczął się film. Eddie objął mnie ramieniem i zamiast oglądać film, cały czas patrzył się na mnie.

Mam nadzieję, że wam się podoba ;D

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 41

41 Oczami Eddiego
(dwa dni później)
Dzisiaj nareszcie Patricia może iść do szkoły. Muszę przyznać, że będzie mi brakowało tego wolnego czasu i tym całych dni spędzonych tylko we dwoje. Zeszedłem  na śniadanie, większość już tam była.
F:Cześć- powiedział Fabian
E:Hej- odpowiedziałem
N:Idziecie dzisiaj z Patricia do szkoły?- zapytała Nina
E:Tak- odpowiedziałem
A:No cóż, nasze Peddie wraca!- pisnęła blondynka
Jo: Właśnie, a gdzie jest Patricia?- zapytała Joy
E:Nie wiem- zacząłem się martwić- Pójdę sprawdzić w pokoju.
Kiedy wszedłem do pokoju, zobaczyłem, że Patricia siedzi skulona w kącie. Podbiegłem do niej.
E:Co się stało?- zapytałem
P:Nic się nie stało- odpowiedziała
E:Jesteś pewna, że wszystko gra?
P:Tak. Idziemy do szkoły?- zapytała
E:Jasne-odpowiedziałem
Podnieśliśmy się z podłogi, wzięliśmy torby i wyszliśmy z pokoju. Wziąłem ją za rękę i ruszyliśmy w kierunku szkoły. Po chwili weszliśmy do klasy, zajęliśmy swoje miejsca i zaczęła się kolejna nudna lekcja. Była już połowa kwietnia, więc mój tata przyszedł i powiedział:
PS: Dzisiaj lekcja na dworze- wszyscy się ucieszyli. Ta lekcja i inne minęły bardzo szybko. Częściej powinniśmy uczyć się na dworze, a nie w klasach. Po skończonych lekcjach wróciliśmy do  domu i każdy poszedł do swojego pokoju.
F:Co będziesz teraz robił?- zapytał Fabian
E:Nie wiem- odpowiedziałem
F:Pamiętasz, jak Patricia leżała w szpitalu?
E:Tak- to były ciężkie dni
F:Powiedziałeś wtedy, że może pójdziemy na podwójną randkę.
E:I co?- zapytałem
F: Idziemy dzisiaj z Niną do kina na jakąś komedię romantyczną…- spojrzałem na niego. Zaśmiał się.
F: To ona wybierała. A może Ty i Patricia wybralibyście się z nami?- zapytał. To wcale nie był taki głupi pomysł. Tylko, czy Patricia będzie chciała?
E:To pójdę zapytać Patrici.
Poszedłem do pokoju dziewczyn i zapukałem do drzwi. Ktoś powiedział „proszę”, więc wszedłem do środka.
E:Hej
P:Hej- uśmiechnęła się
E:Fabian zaproponował, żebyśmy poszli z nim i Niną do kina. Co Ty na to?
P:A na co?
E:Na jakąś komedię romantyczną. Wiem, że nie lubisz takich filmów, ale pomyślałem, że może być fajnie
P:Od czasu do czasu obejrzenie jakieś komedii romantycznej mi nie zaszkodzi- powiedziała i uśmiechnęła się.
E:To chodźmy- powiedziałem

Naprawdę bardzo was proszę o komentarze. Pod ostatnim rozdziałem były tylko dwa. Zastanawiam się, czy jest sens dalej pisać.


niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 40

No to już 40 rozdział. Zapraszam do komentowania.
Polecam również bloga o One Direction: http://onedirectionmystorymydreams-byanna.blogspot.com/
40 Oczami Patrici
Siedzieliśmy w salonie,  na kanapie, przytuleni do siebie. Właśnie kończył się film. Do salonu weszła reszta mieszkańców Domu Anubisa, którzy właśnie skończyli lekcje. Zobaczyli nas i dziewczyny od razu do nas podeszły.
A:I co zakochani? Jak wam mija dzień?
E:Tak, jak widać.
N:Jak słodko razem wyglądacie. Też bym tak chciała.
P:Wystarczy zaproponować- powiedziałam
N:Ty tak zrobiłaś?- zapytała
P:Nie, ale Ty możesz- uśmiechnęłam się do niej.
F:Nino Martin. Obejrzymy razem jakiś film?
N:Z przyjemnością- powiedziała uradowana i wyszli.
A:Zakochani są wspaniali- powiedziała blondynka
Poszliśmy do pokoju. Po 4 godzinach Trudy zawołała:
T:Kolacja!!!
Poszliśmy na dół. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Wszyscy rozmawiali w grupach, a ja gadałam z Eddiem. Po kolacji wróciliśmy do pokoju. Zatonęłam w ramionach Eddiego. Uwielbiałam takie momenty. Czułam wtedy najmocniej, że jestem dla niego najważniejsza. Leżeliśmy tak z pół godziny. Nie musieliśmy nic mówić. Dotknęłam pierścionka na moim palcu. Pierścionka, który dostałam od Eddiego na urodziny. Od tamtej pory ani razu go nie ściągnęłam. Zauważył to i pocałował mnie w czoło.
E:Cieszę się, że Ci się podoba.
Nic nie powiedziałam.
E:Coś mało dzisiaj mówisz- powiedział
P:Przepraszam, ale ciągle nie mogę zapomnieć.
E:To postaramy się coś zrobić, żeby Ci się udało- powiedział i zaczął mnie całować. Ostatnio całowaliśmy się tak w walentynki. Położyliśmy się na łóżku dalej się całując. Eddie chciał ściągnąć mi bluzkę, ale powiedziałam:
P:Za bardzo się wczoraj bałam. To co ten facet chciał mi zrobić….- nie dokończyłam- Jeszcze nie Eddie. Przepraszam.
E:Jeszcze to nadrobimy. Spokojnie, o nic się nie martw- uśmiechnął się tak, jak uwielbiałam najbardziej. Na powrót wtuliłam się w niego. Tak samo, jak wczoraj przykrył mnie kocem. Nie miałam zamiaru jeszcze spać. Eddie chyba tez nie.
P:Moja babcia powiedziała, że chce mnie odwiedzić i przyjedzie na parę dni.
E:A powiedziałaś jej o tym, co się wczoraj stało?- zapytał

P:Nie. I niech tak zostanie- poprosiłam

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 39

39 Oczami Eddiego
Jak ona w ogóle mogła o tym pomyśleć. Moment, w którym będziemy musieli się rozstać będzie najgorszym w całym moim życiu. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
E:Nie zostawię Cię- przyrzekłem
P:Mam taką nadzieję- spojrzała mi głęboko w oczy.
E:Za bardzo Cię Kocham. No chyba, że to Ty mnie zostawisz.
P:Nigdy- obiecała- Nie mogłabym żyć bez Ciebie.
E:Ja bez Ciebie tez nie- pocałowałem ją- Cieszę się, że mnie się nie boisz. Przynajmniej mogę Cię całować i przytulać.
P:Wiem, że Ty mnie nie skrzywdzisz.
E:Oni też tego nie zrobią.
P:Jeszcze nie Eddie. Potrzebuję czasu- powiedziała
E:Dostaniesz tyle czas, ile potrzebujesz.
P:Dziękuję. To co dzisiaj robimy?- zapytała
E:Spacer, czy film?
P:Spacer.
Wzięliśmy kurtki i poszliśmy. Spacerowaliśmy powoli, nigdzie się nie spiesząc.
 Obejmowałem Patricie w talii. Wiedziałem, że może być jeszcze przestraszona. Podszedł do nas jakiś facet i zapytał:
G:Przepraszam. Wiesz może która godzina?
Patricia schowała się za mnie. Przytuliłem ją mocniej.
E:13.00- odpowiedziałem
G:Dziękuję- powiedział i odszedł
E:Hej, nie bój się. On tylko pytał o godzinę.
P:Przepraszam, ale obcym nie ufam.
E:Wie. Ty ufasz tylko mi- uśmiechnąłem się.
Spuściła wzrok. Uniosłem jej podbródek tak, by na mnie spojrzała.
E:Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tylko mi ufasz. Mogę z Tobą spędzić więcej czasu i mogę się Tobą  opiekować.
Nic nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się i położyła głowę na moje ramię. Staliśmy tak przytuleni. W końcu Patricia zapytała:
P:Wracamy?
E:Jasne.
Poszliśmy w stronę domu. Kiedy weszliśmy do środka od razu poszliśmy do kuchni.
E:Chcesz kakao?- zapytałem
E:Poproszę- uśmiechnęła się i usiadła na kanapie w salonie. Włączyła telewizor i skupiła się na filmie. Po 10 minutach podszedłem do niej i podałem jej kakao.
E:Co oglądasz?
P:Trudno to zidentyfikować, ale to chyba komedia romantyczna- powiedziała.
E:W sam raz na randkę- uśmiechnąłem się
P:To jest randka?- zapytała
E:Jasne- powiedziałem i pocałowałem ją- Teraz przypomina Ci to randkę?

Uśmiechnęła się.

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 38

38 Oczami Patrici
Weszliśmy do kuchni i usiedliśmy przy stole. Po chwili weszła reszta mieszkańców Domu Anubisa. Eddie przez cały czas obejmował mnie ręką. Chyba wszyscy wiedzieli o ty, co stało się zeszłej nocy.
Jo: Jak się czujesz?
P:Lepiej- powiedziałam
N:Hej Patricio- powiedziała Nina i chciała mnie przytulić, ale się odsunęłam.
E:Jeszcze nie. Lekarz powiedział, że może być jeszcze wystraszona.- powiedział Eddie
N:Przepraszam
P:Nie ma za co.
A:Idziesz do szkoły?- zapytała mnie tym razem blondynka
Spojrzałam na Eddiego. Rozmawiał wczoraj jakieś kilka minut z lekarzem.
P:Mogę?- zapytałam
E:Jeszcze nie skarbie. Lekarz powiedział, że za 3 dni. Musisz jeszcze odpocząć.
P:To co ja będę robić?- nie chciałam siedzieć sama w domu. Wiedziałam, że będę się strasznie nudzić.
E:Przecież zostaję z Tobą. Coś porobimy.
P:Zostajesz?- cieszyłam się, że będę mogła spędzić z nim trochę czasu.
E:Jasne- powiedział i pocałował mnie w policzek.
J:Chwila, chwila. Czemu się nie odsunęła, jak ją pocałowałeś, przecież mówiłeś, że może być jeszcze wystraszona?- zapytał Jerome
E:Jakimś dziwnym trafem Patricia ufa tylko mi.
Jo: Może dlatego, że Cię Kocha. Nie myślałeś o tym?- zapytała Joy
P:Idę do pokoju- powiedziałam i wstałam z krzesła.
E:Pójdę z Tobą.
Uśmiechnęłam się. Poszłam do pokoju, który na jakiś czas miałam zajmować razem z Eddiem.
E:Stało się coś?- zapytał
P:Nie- odpowiedziałam
E:Wiesz, zastanawiam się nad tym, co powiedziała Joy.
P:I co?
E:Sądzę, że ma rację. A Ty co o tym myślisz?
P:Ty sądzisz, że Joy ma rację, a ja to wiem, ale wciąż mam przed oczami tego faceta, który próbował…..- nie mogłam dokończyć, od razu mnie przytulił.
E:Zapewniam Cię, że nikt tutaj, ani nigdzie nie zrobi Ci krzywdy.
P:Najpierw coś na balu, później kwiaty, a teraz to. co jeszcze?- zapytałam i z oczu pociekły mi łzy. Ostatnio bardzo dużo płakałam.
E:Nic. Już nikt nic Ci nie zrobi.
P:To samo mówiłeś ostatnio.
E:Wiem. I przepraszam.
P:To ja przepraszam. Nie powinnam.
Pogłaskał mnie po włosach.
P:Kocham Cię.
E:Ja Ciebie też.

P:Proszę Cię, nie zostawiaj mnie- powiedziałam szeptem.

Piszcie komentarze. bardzo Was proszę. One mnie motywują do dalszego pisania ;)