piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 43

Przepraszam, że wczoraj i we wtorek nie było rozdziału, ale we wtorek miałam zabieg chirurgiczny usuwania kości i jestem cały czas na tabletkach przeciwbólowych. W środę rozdział się pojawił, bo miałam trochę siły. Dzisiaj może wstawię jeszcze jeden. Teraz rozdziały znów powinny pojawiać się codziennie.

43  Oczami Eddiego
Prawie w ogóle nie oglądam takich filmów, ale jeśli mam je oglądać z Patricią to nie ma problemu. Fajnie było widzieć, jak czasami się wzrusza. Nie dawała tego po sobie poznać, ale ja ją dokładnie obserwowałem. W pewnym momencie zapytała:
P: Co się tak na mnie patrzysz?
E:A co? Nie mogę?
P:Wiesz, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie- zawsze miała jakąś odpowiedź.
Zaśmiałem się.
P:Co Cię tak bawi? To odpowiesz na moje pytanie?
E:Które, bo zadałaś mi dwa?
P:Może najpierw na to pierwsze.
E:Patrzę na Ciebie, bo to lepsze niż film- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
P:To może skup się na filmie- też się uśmiechnęła
E:Kiedy ja wolę na Tobie.
P:Chcesz się wyrwać?
E:Czytasz mi w myślach?- zapytałem
P:Nie- odpowiedziała uśmiechnięta
E:Fabian, my wychodzimy- zwróciłem się do kolegi.
F: Ale gdzie?
Nie odpowiedziałem, tylko wziąłem Patricie za rękę i wybiegliśmy z Sali. Nie obchodziło nas to, że ludzie dookoła się na nas gapili. Śmialiśmy się przy tym, jak małe dzieci. Dawno tak dobrze się nie bawiłem.
E:To gdzie teraz idziemy?
P:Nie wiem. Możesz coś wybrać.
E:Piknik?
P:Czemu nie- uśmiechnęła się, a ja ją pocałowałem. Jak ja za tym tęskniłem. Postanowiłem jej o tym powiedzieć.
E:Brakowało mi tego.
P:Czego?- albo faktycznie nie rozumiała o co mi chodziło, albo tylko się ze mną drażniła. Postanowiłem jej pokazać o co mi chodzi, więc pocałowałem ją jeszcze raz.
P:No tak. A cóż by innego.
E:Mówiłem Ci  już, że Cię kocham?
P:Jakiś czas temu- znowu się zaśmiała. Była dzisiaj bardzo wesoła.
E: No to teraz Ci mówię.
P:Ale co? Bo ja nic nie słyszę.- drażniła się ze mną
E:No, że Cię kocham.
P:A wiesz, że jakimś dziwnym trafem ja Ciebie też.
E:Cóż za podejrzany zbieg okoliczności- uśmiechnąłem się- Idziemy w końcu na ten piknik?
P:Jasne.
Poszliśmy do domu, żeby wziąć potrzebne rzeczy. Nie było nikogo. Wzięliśmy coś do jedzenia, do picia i poszliśmy. Na trawie rozłożyliśmy koc i jedzenie. Gadaliśmy i opowiadaliśmy kawały. Było super. Nagle podszedł do na Wiktor.
W:Ty- pokazał na Patricie- Pójdziesz ze mną.
P:Dlaczego?- wydawała się być przestraszona
W:Bo tak- powiedział
E:Nigdzie jej samej nie puszczę- wtrąciłem
W:Panno Williamson ze mną. Panie Miller proszę tu zostać.

Patricia wstała i poszła za Wiktorem.

4 komentarze: