wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 47

47 Oczami Eddiego
(następny dzień)
Zszedłem na śniadanie razem z Fabianem. Byli tam wszyscy, oprócz Patrici.
E:Gdzie jest Patricia?- zapytałem Joy
Jo: Nie spała u Ciebie?
E:Nie- zacząłem się martwić- Czy widział ktoś Patricie?
W:Nie
Jo: Pójdę zobaczyć w pokoju- powiedziała Joy i poszła.
Po kilku minutach wróciła. Nie miała za ciekawej miny. Wiedziałem już, że coś jest nie tak.
Jo: Nie ma jej i jej rzeczy też- powiedziała
E:Uciekła?- zapytałem, nie mogąc w to uwierzyć.
N:Raczej wątpię. Może ktoś ją porwał?- powiedziała Nina
F: I jej rzeczy też? To raczej niemożliwe.
M:Zadzwońmy na policję- Mara jak zawsze o wszystkim myślała.
J:To dobry pomysł. Może ją znajdą- powiedział Jerome
Mara zadzwoniła na policję. Powiedzieli, że zawiadomią wszystkie patrole i jak będą coś wiedzieli, to zadzwonią.
N:Musimy iść do szkoły- powiedziała Nina
Cały dzień nie mogłem się skupić. Myślałem tylko o tym, dlaczego Patricia uciekła i czy nic jej nie jest. Moja bezsilność mnie przerażała. Po szkole od razu poszedłem do pokoju. Po 15 minutach przyszedł Fabian.
F: Nie martw się o nią. Na pewno wszystko będzie dobrze. Ona jest silna.
E:Może jednak nie, skoro uciekła- powiedziałem- Wiesz, co jest najgorsze?
F: Nie mam pojęcia.
E:To, że jeszcze wczoraj była bezpieczna w moich ramionach.
F: Jeszcze nie raz będziesz mógł ją trzymać w swoich ramionach- zapewnił mnie Fabian. Ja nie byłem tego tak do końca pewny.
(dwa dni później)
Minęły już dwa dni i dalej nic nie wiadomo. Patrici dalej nie ma, a ja poważnie wariuję. Nagle zadzwonił mój telefon. Był to policjant.
Pol: Pan Miller?
E:Tak
Pol: Znaleźliśmy Patricie Williamson.
E: Naprawdę?- nie mogłem w to uwierzyć.
Pol: Tak.
E:Mogę do niej przyjechać?- zapytałem. Bardzo chciałem już ją zobaczyć.
Pol: Oczywiście- odpowiedział
E:Dziękuję. Do widzenia.- powiedziałem i rozłączyłem się. Pobiegłem do salonu z kurtką w ręce.
A:A Tobie co?- zapytała blondynka
E:Policja znalazła Patricie. Jadę tam.
Po 30 minutach byłem już na komendzie. Kiedy zobaczyłem Patricie kamień spadł mi z serca. Podbiegłem do niej i przytuliłem ją.
E:Już dobrze. Jedziemy do domu.- zwróciłem się do policjanta- Mogę ją zabrać do domu?
Pol: Bardzo proszę. Tylko niech skontaktuje się pan z jakimś psychologiem, bo jej stan psychiczny jest nie za ciekawy.

E:Jasne. Dziękuję- powiedziałem i wyszliśmy. Całą drogę powrotną trzymałem ją w ramionach. Uspokoiło mnie to, tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Dlaczego Patricia uciekła?

5 komentarzy: