46 Oczami Patrici
Siedzieliśmy już jakiś czas w salonie. Moja babcia
opowiadała Eddiemu o różnych rzeczach: jaka byłam w dzieciństwie, co śmiesznego
robiłam, jakie mam talenty itd. Ja uważałam, że z tymi talentami to jedna
wielka przesada. W pewnym momencie moja babcia powiedziała:
B.P: A słyszałeś, jak ona śpiewa?
E:Nie- Eddie spojrzał na mnie. Spuściłam wzrok i nie miałam
zamiaru go podnosić.
B.P: Może zaśpiewasz nam coś?- zapytała mnie
P:Teraz? Tak przy wszystkich?
B.P: Jak chcesz, to możemy iść do innego pokoju.
E:Nie daj się prosić- wtrącił Eddie
P:No dobra, niech wam będzie.
Poszliśmy do pokoju Eddiego. Wzięłam gitarę Fabiana. Chyba
się nie obrazi. Zaczęłam grać i śpiewać moją ulubioną piosenkę Rihanny „We fund
love”. Oczywiście ani razu nie spojrzałam ani na Eddiego, ani na moją babcię.
Siedzieli na przeciwnym łóżku. Żadne z nich się nie odzywało. Kiedy skończyłam,
wreszcie odważyłam się na nich spojrzeć. Moja babcia uśmiechała się. Wyraz
twory Eddiego mnie zaniepokoił. Nie wyrażała nic. Zupełna pustka. Babci chyba
to zauważyła, bo wyszła z pokoju nic nie mówiąc. Siedzieliśmy tak dobre parę minut. W końcu
Eddie uśmiechnął się, jakby właśnie wyciągnął królika z kapelusza. Kamień spadł
mi z serca. Eddie podszedł do mnie, więc wstałam. Patrzyliśmy sobie głęboko w
oczy. W końcu się odezwał:
E:Dlaczego nie powiedziałaś, że umiesz śpiewać?
P:Bo nie było okazji.
E:Był. I to wiele, więc czemu?
P:Nie wiem Eddie. Będziesz mnie teraz męczył, bo jak tak, to
wychodzę.
E:Nigdy w życiu nie słyszałem, żeby ktoś tak śpiewał.
Mógłbym Cię słuchać godzinami.
P:Ciesze się- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Jeszcze raz
zajrzał mi głęboko w oczy i pocałował.
(następnego dnia)
Wstałam o 7.00. dziewczyny jeszcze spały. Postanowiłam się
umyć i ubrać, kiedy zeszłam na śniadanie, większość już była. Czyżbym tyle
czasu spędziła w łazience?
P:Hej- powiedziałam i usiadłam koło Eddiego. Jak zwykle
objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Że mu się to jeszcze nie znudziło.
E:Idziemy do szkoły?- zapytał po jakimś czasie
P:Jasne- odpowiedziałam, uśmiechając się
Dzień w szkole upływał bardzo wolno. Nudziło mi się na
każdej lekcji. Na szczęście siedziałam razem z Eddiem. Po szkole poszłam do
swojego pokoju. Musiałam odpocząć i przemyśleć parę spraw. Leżałam tak chyba
kilka godzin. Jak ten czas szybko leci. Trudy zawołała nas na kolację. Nie
chciało mi się schodzić, więc poprosiłam Joy, żeby przyniosła mi coś do pokoju.
Po kolacji Joy gdzieś poszła, więc w pokoju byłam sama. Nagle ktoś zapukał.
E:Hej. Czemu nie zeszłaś na kolację?- zapytał. Martwił się o
mnie.
P:Po prostu byłam zmęczona.
E:Powiesz mi w końcu, o co chodzi. Stało się coś, o czym nie
wiem?
P:Nie. Zupełnie nic.
E:Przecież widzę, że coś jest nie tak, jak powinno.
Nie mogłam powiedzieć prawdy. Nikt nie mógł się dowiedzieć.
Nawet Eddie, a zwłaszcza on.
P:Wszystko jest w porządku- zapewniłam. Starałam się przy
tym, żeby głos mi nie zadrżał. Chyba mi uwierzył.
E:Ok, ale pamiętasz co mi kiedyś obiecałaś? Jeśli będzie się
coś działo, to powiesz mi?
P:Tak- odpowiedziałam i pocałowałam go. Starałam się
zapamiętać, jakie to uczucie.
Co się dzieje? ;o Patt ma wyjechać czy jak? ;c
OdpowiedzUsuńTak wgl to rozdział zadżybisty!!! <333
Selcia<3
Super!Ale o co chodzi w tym ostatnim zdaniu?Dlaczego starała się zapamiętać jakieś to uczucie?
OdpowiedzUsuńZobaczycie w następnym opowiadaniu ;)
Usuńsuper.!
OdpowiedzUsuńMega ^.^
OdpowiedzUsuńEj no jezeli Pat wyjedzie to to to strzele focha :-\
OdpowiedzUsuńHAHAHA ja tez strzelę focha ! XD ps. super dszisiaj przecyztałam twoje wsyztskie opowiadania naprawdę są super z niecierpkiwościączekam na kolejne <3
OdpowiedzUsuń