poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 46

46 Oczami Patrici
Siedzieliśmy już jakiś czas w salonie. Moja babcia opowiadała Eddiemu o różnych rzeczach: jaka byłam w dzieciństwie, co śmiesznego robiłam, jakie mam talenty itd. Ja uważałam, że z tymi talentami to jedna wielka przesada. W pewnym momencie moja babcia powiedziała:
B.P: A słyszałeś, jak ona śpiewa?
E:Nie- Eddie spojrzał na mnie. Spuściłam wzrok i nie miałam zamiaru go podnosić.
B.P: Może zaśpiewasz nam coś?- zapytała mnie
P:Teraz? Tak przy wszystkich?
B.P: Jak chcesz, to możemy iść do innego pokoju.
E:Nie daj się prosić- wtrącił Eddie
P:No dobra, niech wam będzie.
Poszliśmy do pokoju Eddiego. Wzięłam gitarę Fabiana. Chyba się nie obrazi. Zaczęłam grać i śpiewać moją ulubioną piosenkę Rihanny „We fund love”. Oczywiście ani razu nie spojrzałam ani na Eddiego, ani na moją babcię. Siedzieli na przeciwnym łóżku. Żadne z nich się nie odzywało. Kiedy skończyłam, wreszcie odważyłam się na nich spojrzeć. Moja babcia uśmiechała się. Wyraz twory Eddiego mnie zaniepokoił. Nie wyrażała nic. Zupełna pustka. Babci chyba to zauważyła, bo wyszła z pokoju nic nie mówiąc.  Siedzieliśmy tak dobre parę minut. W końcu Eddie uśmiechnął się, jakby właśnie wyciągnął królika z kapelusza. Kamień spadł mi z serca. Eddie podszedł do mnie, więc wstałam. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.  W końcu się odezwał:
E:Dlaczego nie powiedziałaś, że umiesz śpiewać?
P:Bo nie było okazji.
E:Był. I to wiele, więc czemu?
P:Nie wiem Eddie. Będziesz mnie teraz męczył, bo jak tak, to wychodzę.
E:Nigdy w życiu nie słyszałem, żeby ktoś tak śpiewał. Mógłbym Cię słuchać godzinami.
P:Ciesze się- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Jeszcze raz zajrzał mi głęboko w oczy i pocałował.
(następnego dnia)
Wstałam o 7.00. dziewczyny jeszcze spały. Postanowiłam się umyć i ubrać, kiedy zeszłam na śniadanie, większość już była. Czyżbym tyle czasu spędziła w łazience?
P:Hej- powiedziałam i usiadłam koło Eddiego. Jak zwykle objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Że mu się to jeszcze nie znudziło.
E:Idziemy do szkoły?- zapytał po jakimś czasie
P:Jasne- odpowiedziałam, uśmiechając się
Dzień w szkole upływał bardzo wolno. Nudziło mi się na każdej lekcji. Na szczęście siedziałam razem z Eddiem. Po szkole poszłam do swojego pokoju. Musiałam odpocząć i przemyśleć parę spraw. Leżałam tak chyba kilka godzin. Jak ten czas szybko leci. Trudy zawołała nas na kolację. Nie chciało mi się schodzić, więc poprosiłam Joy, żeby przyniosła mi coś do pokoju. Po kolacji Joy gdzieś poszła, więc w pokoju byłam sama. Nagle ktoś zapukał.
E:Hej. Czemu nie zeszłaś na kolację?- zapytał. Martwił się o mnie.
P:Po prostu byłam zmęczona.
E:Powiesz mi w końcu, o co chodzi. Stało się coś, o czym nie wiem?
P:Nie. Zupełnie nic.
E:Przecież widzę, że coś jest nie tak, jak powinno.
Nie mogłam powiedzieć prawdy. Nikt nie mógł się dowiedzieć. Nawet Eddie, a zwłaszcza on.
P:Wszystko jest w porządku- zapewniłam. Starałam się przy tym, żeby głos mi nie zadrżał. Chyba mi uwierzył.
E:Ok, ale pamiętasz co mi kiedyś obiecałaś? Jeśli będzie się coś działo, to powiesz mi?

P:Tak- odpowiedziałam i pocałowałam go. Starałam się zapamiętać, jakie to uczucie.

7 komentarzy:

  1. Co się dzieje? ;o Patt ma wyjechać czy jak? ;c
    Tak wgl to rozdział zadżybisty!!! <333
    Selcia<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!Ale o co chodzi w tym ostatnim zdaniu?Dlaczego starała się zapamiętać jakieś to uczucie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no jezeli Pat wyjedzie to to to strzele focha :-\

    OdpowiedzUsuń
  4. HAHAHA ja tez strzelę focha ! XD ps. super dszisiaj przecyztałam twoje wsyztskie opowiadania naprawdę są super z niecierpkiwościączekam na kolejne <3

    OdpowiedzUsuń