piątek, 31 maja 2013

Rozdział 26



Przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału, ale nie ma mnie w domu i mam małe problemy z Internetem.
26 Oczami Eddiego
Wsiedliśmy do taksówki. Usiadłem razem z Patricią na tylnym siedzeniu. Obejmowałem ją ramieniem, a ona swoją głowę trzymała na moim ramieniu.
P:Co Amber powiedziała Ci przed wyjściem?- zapytała mnie Patricia
E:Powiedziała, że mam się Tobą zaopiekować- uśmiechnąłem się
P:Sama równie dobrze potrafię o siebie zadbać- powiedziała
E:Ale pozwól mi się Tobą zaopiekować.
P:Dlaczego Ci tak na tym zależy?
E:Może dlatego, że tak bardzo Cię kocham i tak bardzo mi na Tobie zależy.
P:Kocham Cię- powiedziała
Pocałowaliśmy się i zauważyłem, że taksówkarz się uśmiechnął.
Po pół godzinie dotarliśmy na lotnisko. Samolot mieliśmy za 2 godziny. Poszliśmy się odprawić. Po załatwieniu wszystkich formalności usiedliśmy, czekając na samolot. Po godzinie wsiadaliśmy do samolotu. Usiedliśmy obok siebie. Przed nami 3 godziny lotu.
E:Gotowa?
P:No jasne
Te trzy godziny minęły nam bardzo szybko. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
P:Muszę Ci cos powiedzieć.
E:Mów.
P:Trochę się boje- powiedziała
E:Czego się boisz?- zapytałem
P:Spotkania z Twoją mamą- wyznała nie patrząc na mnie.
Podniosłem jej podbródek tak, by na mnie spojrzała.
E:Nie masz się czego obawiać. Moja mama jest jak każdy inny.
Uśmiechnęła się. Wysiedliśmy z samolotu i odebraliśmy nasze bagaże. Przy wyjściu czekała na nas moja mama. Podeszliśmy do niej.
E:Mamo, poznaj Patricię.
ME: Miło mi Cie poznać.
P:Mnie również
ME: Wsiadajcie do samochodu.
Usiedliśmy z Patricią na tylnym siedzeniu. Po 40 minutach drogi dojechaliśmy do domu mojej mamy. Od mojego wyjazdu nic się nie zmieniło. Moja mama zapytała:
ME: Będziecie spać razem, czy osobno?
Spojrzałem na Patricię. Uśmiechnęła się do mnie.
E:Razem- powiedziałem
ME: Ok. chcecie coś zjeść?
E:Jasne, a ty Patricio?
P:Z chęcią- uśmiechnęła się
ME: Idźcie się rozpakować. Możecie spać w pokoju Eddiego. Synu, zaprowadź Patricię- zwróciła się do mnie.
Weszliśmy po schodach i zaprowadziłem Patricię do pokoju


środa, 29 maja 2013

Rozdział 25

No, to macie 25 rozdział. Dzięki za wszystkie komentarze i ponad 3 tys. wyświetleń.
25 Oczami Patrici
Na mojej twarzy malował się wielki smutek, rozpacz i przygnębienie. Eddie musiał to zauważyć, bo wpatrywał się we mnie z wystraszoną miną.
P:Przepraszam- powiedziałam
E:Nie masz za co. Po prostu pierwszy raz odkąd się poznaliśmy, zobaczyłem u Ciebie tak silne uczucia.
P:Nie było dnia, żebym o nich nie myślała. Zwłaszcza o tacie. Dlaczego musiał iść w ślady mamy i opuścić nas?
E:Przykro mi, ale nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Uśmiechnęłam się i wtuliłam się w niego. Staliśmy tak jeszcze z 15 minut. Żadne z nas się nie odezwało. W końcu powiedziałam:
P:Wracajmy już.
E:Ok- powiedział Eddie
Tak przytuleni poszliśmy do domu. Za dwa dni lecieliśmy do Ameryki na urodziny mamy Eddiego.
(dwa dni później)
Była 8.00 rano. Za pięć godziny mieliśmy samolot. Pakowałam ostatnie rzeczy do walizki. Mieliśmy spędzić tam cztery dni. Joy też nie spała. Biegała koło mnie i mówiła, jakie rzeczy powinnam  wziąć. Oczywiście mówiła i samych sukienkach., jednak jej nie posłuchałam. Wzięłam tylko dwie sukienki (oczywiście czarne) takie zwiewne i jedną bardziej elegancką. Do pokoju wszedł Eddie:
E:Idziemy na śniadanie?- zapytał, uśmiechnięty.. chyba cieszył się z tego wyjazdu tak samo, jak ja.
P:Jasne- też się uśmiechnęłam.
Otworzył przede mną drzwi i puścił mnie przodem. W salonie odsunął mi krzesło, żebym usiadła i podał mi śniadanie.
P:Ćwiczysz, żeby dobrze wypaść?- zapytałam, nie mogąc mówić poważnie.
E:Nie mogę dbać o swoją dziewczynę?- zapytał
P:Możesz, tylko dlaczego zacząłeś dopiero dzisiaj?- śmiałam się
E:Chcesz powiedzieć, że wcześniej tego nie robiłem?
P:Na pewno nie w taki sposób
E:Obiecuję, że od dzisiaj to się zmieni.
Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy jeszcze do pokoi, spakować ostatnie rzeczy. Po godzinie staliśmy już w holu i żegnaliśmy się ze wszystkimi.
Mara, Joy, Nina i Amber  przytuliły mnie i powiedziały:
M, Jo, A, N: Bawcie się dobrze!

Amber szepnęła coś Eddiemu na ucho. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do taksówki.

Mam nadzieję, że wam się podoba. Liczę na komentarze :D

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 24

Szkoda, że nie macie żadnych pytań do postaci. Teraz rozdział.
24 Oczami Eddiego
Staliśmy wtuleni, patrząc przez okno. Rozumiałem dlaczego słowa Jeromea mogły urazić Patricię.
E:Wszystko  ok?- postanowiłem spytać
P:Poza tym, że poczułam się, jak pierwsza lepsza, to tak. Wszystko gra.
E:Wiem, że tak to odebrałaś, ale Jerome na pewno nie o tym mówił.
P:On myśli, że ja jakaś głupia jestem?
E:Nikt nie myśli, że jesteś głupia. Zapomnijmy o tym, dobra?
P:Ok- westchnęła
Poszliśmy do szkoły. Patricia spełniła moją prośbę i udawała, jakby nic się nie stało. Po szkole poszliśmy  do jej pokoju, odrobić pracę domową. Weszliśmy i nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Na łóżku Patrici leżał bukiet kwiatów, zrobiony z jej ulubionych, białych róż.
P:To od Ciebie?- zapytała
E:Nie.
Była tak samo zdziwiona, jak ja.
P:To od kogo?
E:Też chciałbym wiedzieć. Jest tam jakaś karteczka?- zapytałem
P:Tak- odpowiedziała
E:Pokaż mi ją- podała mi karteczkę, a ja przeczytałem: Kocham Cię. Staliśmy, patrząc się na siebie. Żadne z nas nie wiedziało od kogo to może być. Ja wiedziałem jedno: mam konkurenta. Patricia doszła do innych wniosków.
P:Boję się- powiedziała
E:Czego?- nie zrozumiałem
P:A co, jeśli osoba od balu i kwiatów jest jedną i tą samą osobą?
E:Patricio, tak ktoś próbował Ci zaszkodzić, a teraz przysyłałby kwiaty z napisem Kocham Cię. Ta niemożliwe.
P:A może ktoś próbuje nas rozdzielić?- zapytała smutno.
E:Nawet, jeżeli tak, to mu się to nie uda.- zapewniłem ją
Patricia wzięła kwiaty i wyszła z pokoju. Nie poszedłem za nią. Wróciła po 3 minutach, tym razem bez kwiatów.
E:Co z nimi zrobiłaś?
P:Jak to co?  Wyrzuciłam je do kosza- powiedziała uśmiechnięta- O matko!! Prawie bym zapomniała. Idziemy na cmentarz?- zapytała
E:Oczywiście

Wyszliśmy z domu i poszliśmy w kierunku cmentarza. W sklepie kupiliśmy kwiaty i znicze. Po ponad pół godzinie wreszcie doszliśmy. Stanęliśmy nad grobem rodziców Patrici. Spojrzałem na nią i na jej twarzy zobaczyłem coś, czego nigdy dotąd u niej nie wiedziałem. 

poniedziałek, 27 maja 2013

Hej! Nowa zakładka

Zrobiłam zakładkę "Rozmowa z postaciami" czekam  na pytania. Z chęcią na nie odpowiem. Mam nadzieję, że będzie ich dużo.

Rozdział 23

23 Oczami Patrici
Nie mogłam uwierzyć e to, co usłyszałam.
P:Twoim ojcem jest Sweet?- zapytałam
E:Tak- wreszcie na mnie spojrzał- nie powinienem Ci tego mówić- chyba żałował swojej szczerości
P: Cieszę się, że mi powiedziałeś- przyłożyłam swoją dłoń do jego policzka
E:Nie chcesz mnie zostawić?
P:Nie. Kocham Ciebie, a nie Twojego ojca- uśmiechnęłam się
E:Cieszę się- też się uśmiechnął
P:Zrobiło się bardzo późno, lepiej się połóżmy
E:Ok
Położyliśmy się na moim łóżku. Eddie objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie:
E:Chcę Cie mieć jak najbliżej- pocałował mnie w policzek
P:Kocham Cię- od jego poprzednich słów, zrobiło mi się gorąco.
E:Tak, jak ja Kocham Ciebie
Budzik zadzwonił o 6.45. Eddie chyba obudził się pierwszy. Otworzyłam oczy, podniosłam głowę i powiedziałam:
P:Dzień dobry
E:Cześć- uśmiechnął się. Uwielbiałam, kiedy to robił. Uwielbiałam jego uśmiech.
P:Musimy wstawać?- zapytałam, wcale tego nie chcąc.
E:Niestety tak- odpowiedział
P:To do zobaczenia na śniadaniu- powiedziałam i Eddie ruszył do drzwi.
E:Pa
Postanowiłam pójść do łazienki, umyć się,  ubrać i pomalować. Po pół godzinie zeszłam do salonu. Usiadłam koło Eddiego, a ten swoim zwyczajem pocałował mnie w policzek i objął ramieniem. Robił to zawsze, odkąd byliśmy razem. Przysunęłam się bliżej niego.
J:I co zakochani?- uszczypliwie spytała Jerome- Eddie nie wraca na noc do pokoju- śmiał się
E:A ty co?  Wracasz?
J:Ja czasem tak, a czasem nie- uśmiechnął się
E:No właśnie, tak samo, jak ja.
J:Tylko, żebyś za szybko tatusiem nie został.
Wstałam od stołu i wyszłam. Za kogo Jerome mnie miał? „Żebyś szybko tatusiem nie został”. Co, ja jakaś pierwsza lepsza? Do pokoju weszła Mara:
M:Przepraszam Cię za jego zachowanie.
P:Nie masz za co, przecież to nie Twoja wina.
M:On nie chciał tego powiedzieć.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do pokoju wszedł Eddie. Mara powiedziała:
M:To ja zostawię was samych- i wyszła.
Stałam twarzą do okna. Eddie podszedł do mnie, położył ręce na biodrach i oparł swój podbródek o moje ramie.

Jak ktoś interesuje się tenisem, to tu jest mój drugi blog poświęcony Marii Sharapovej.
http://mariasharapovabyjoanna.blogspot.com/

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 22

Widzę, że nie chcecie zakładki "Rozmowa z postaciami". trochę mi przykro, ale ok.

22 Oczami Eddiego

Coś było nie tak. To już nie była ta sama Patricia, co chociażby rano.  Zachowuje się tak, odkąd była u Niny w czymś tam jej pomóc. Właśnie! Nina. Będę musiał ją o to zapytać. Może będzie coś wiedzieć.  Po 20 minutach do pokoju weszła Patricia. Usiadła obok mnie na łóżku. Wyglądała na przybitą. Nie mogłem patrzeć, jak się męczy.

E:Źle się czujesz?

P:Głowa mnie boli i jestem zmęczona, ale poza tym, to czuję się dobrze.

E:Wyglądasz nie najlepiej.

P:Takie słowa usłyszeć od własnego chłopaka, to doskonałe pocieszenie- uśmiechnęłam się- mam się przebrać?

E: nie o to mi chodziło- parsknąłem śmiechem

P:Chociaż tyle.

E:Mam prośbę.

P:Słucham- powiedziała

E:Jeżeli będzie działo się coś złego- powiesz mi?

P:Oczywiście, że tak.

E:To mam jeszcze jedną prośbę.

P:Już się boję- uśmiechnęła się

E:Opowiesz mi coś o swoich rodzicach?

Trochę spochmurniała, ale zebrała się w sobie i zaczęła odpowiadać:

P:Jak byłam mała, uwielbiałam chodzić z rodzicami na place zabaw, do cyrku, do lunaparku. Nigdy mi się to nie nudziło, nawet jak miałam 14 lat. To wtedy właśnie mama postanowiła od nas odejść, zostawić nas. Od tamtej pory nie odwiedziłam żadnego z tych miejsc.  Tata się trochę pogubił. Nie zaczął pić, ani nic z tych rzeczy. Nie mógł się pogodzić z tym, że mama go zostawiła. Rok temu dostałam wiadomość, że mama  zginęła w wypadku, jadąc do pracy. Z tym tata tez nie mógł sobie poradzić. Wziął ogromną ilość tabletek  i zmarł. Od trzech lat mieszkam już w tym domu. Z rodzicami rzadko się kontaktowałam przez ten czas. Szczególnie z mamą. Wszyscy tutaj są dla mnie jak rodzina.

Przytuliłem ja do siebie. Byłem jej wdzięczny, że postanowiłam mi o tym wszystkim opowiedzieć. Pocałowałem ja delikatnie w usta. Ja tez postanowiłem, powiedzieć  jej  całą prawdę o sobie.

E:Opowiadałem Ci tylko o mojej mamie. O tacie powiedziałem tylko to, że nas zostawił, jak byłem mały. Chciałbym Ci powiedzieć, kim jest mój ojciec.

Teraz to ona postanowiła dać mi zapewnienie:

P:Nieważne kim jest. Nie bój się mi powiedzieć. Nie zostawię Cię- uśmiechnęła się, żeby dodać mi otuchy. Skoro ona mogła mi opowiedzieć o swoich rodzicach, to ja też potrafię to zrobić.

E:To Sweet.

Podoba wam się? 
Polecam wam bloga http://theyshouldbetogether.blogspot.com

Hej!

Chcę dodać zakładkę "Rozmowa z postaciami". Tylko szczerze mówiąc nie wiem, jak to zrobić. Czy mógłby ktoś pomóc i czy w ogóle chcecie taką zakładkę? Następny rozdział pojawi się jeszcze dzisiaj.

Rozdział 21


Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale cały dzień nie było mnie w domu. Dzisiaj za to będą dwa, a może i trzy.


21 Oczami Patrici
N:Sara pojawiła się u mnie trzy noce temu. Powiedziała, że od tej pory osobie, której się ukarze  jest wybraną.
Wsłuchiwałam się w te słowa nie mogąc w nie uwierzyć. Ja wybraną? Przecież to Nina nią było i nagle ja jestem? Co się stanie, jeśli  nie znajdziemy Pierścienia? Zginiemy? Była tak przytłoczona tymi wiadomościami, że postanowiłam wrócić do swojego pokoju.  Leżąc na łóżku, myślałam ciągle nad słowami, które wypowiedziała do mnie Sara tej nocy, której się u mnie pojawiła. A brzmiały one tak: „Musisz być silna i pamiętaj, że tylko miłość może was uratować”. Nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł do pokoju.
E:Czemu nie zeszłaś na kolację?- zapytał Eddie
P:Źle się czułam- odpowiedziałam
E:Coś się stało?- zaczynał się martwić
P:Nie nic, głowa mnie boli i tyle.
E:Może posiedzieć z Tobą?
P:Jasne -uśmiechnęłam się
Usiadł koło mnie na łóżku. Wtuliłam się w niego. Pierwszy raz od kilku godzin poczułam się bezpiecznie. Chyba zasnęłam . Otworzyłam  oczy.
P:Ile spałam?
E:Godzinę- głaskał mnie po policzku
P:Chciało Ci się tu siedzieć?
E:Jasne. Przyglądanie się Tobie, jak śpisz było super.
P:Mówiłam przez sen?
E:Nie- uśmiechnął się
Do pokoju weszła Joy.
Jo: O właśnie Ciebie szukałam. Amber, Nina i Mara organizują babska imprezę. Pytały, czy przyjdziemy?
P:Ty idziesz?- zapytałam
Jo: Jasne, nie przegapię takiej okazji
P:Druga Amber- uśmiechnęłam się lekko- Idź. Ja się źle czuję. Zostanę.
Jo: Może zostać z Tobą?- zapytała
P:Nie musisz. Poradzę sobie sama.
E:To może ja z Tobą zostanę?- wtrącił Eddie
Jo: Ja uważam , że to dobry pomysł Patricio.- powiedziała Joy
P:Ok
Joy wyszła z pokoju. Wiedziałam,  że jeżeli impreza się uda, to będzie spała w pokoju razem z dziewczynami.
E:Czemu nie poszłaś?
P:Mówiłam, że źle się czuję. Idę się umyć.
E:Tylko wróć do mnie- uśmiechnął się
P:Do Ciebie? Zawsze- też się uśmiechnęłam.
Poszłam do łazienki.

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 20


20 Oczami Patrici
Siedzieliśmy na ławce przytuleni. Po jakiś 40 minutach powiedziałam:
P:Wracamy?
E:Jeśli chcesz- uśmiechnął się
Skierowaliśmy się w stronę domu.
P:Kiedy wylatujemy?- zapytałam
E:W piątek wieczorem. Mama ma urodziny w niedzielę.
P:Musimy kupić jakiś prezent.
E:Masz rację. Pewnie bym zapomniał.
P:Jak można zapomnieć o kupieniu prezentu!- drażniłam się z nim
E:Nie wiem, a właśnie! - coś mu się przypomniało- Kiedy Ty masz urodziny?
P:Ja? Czternastego marca.
E:To za ponad tydzień?
P:No, a Ty kiedy masz urodziny?
E:Dwudziestego czwartego stycznia.
P:Czyli jesteś ode mnie starszy?
E:Dokładnie niecałe dwa miesiące- uśmiechnął się
Weszliśmy do domu. Czas był się rozstać. Musiałam iść na spotkanie Sibuny.
P:Muszę iść.
E:A tak. Prawie zapomniałem.- powiedział smutno
P:Do zobaczenia na kolacji.
Pocałował mnie w usta.
P:Wytrzymasz beze mnie?- zapytałam
E:Nie jestem pewien- żartował- No jasne,  że tak, leć już i wracaj jak najszybciej.
Weszłam do pokoju Niny i Amber. Wszyscy już byli. Dyskutowali o czymś.
A:O jesteś już. No dobra musimy Ci powiedzieć, co odkryliśmy.
P:Słucham
N:Musimy szukać Pierścienia, który nosiła dawniej grecka bogini Eris.
P:Kim ona była?- nie miałam pojęcia o kim mówiły.
F :Córka Zeusa i Hery. Bogini chaosu i niezgody.
P:No, ale co z tym pierścieniem?
A:Wybrana będzie musiała go oddać ukochanej osobie, a to go spalić. Jeżeli kiedyś się rozstaną pierścień znów trafi w ręce ukochanego wybranej, z tymże nie będzie miał już on żadnej mocy.
P:Czyli Nina musi dać pierścień Fabianowi?- zapytałam
Al: No właśnie, że nie.
P:Jak to?- nie rozumiałam
N:Czy kogoś z was Sara nawiedziła we śnie w ciągu dwóch dni? –zapytała Nina
P:Mnie- powiedziałam nieśmiało i wtedy dowiedziałam się całej prawdy.

Za 6 komentarzy następny ;D

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 19


19 Oczami Eddiego
Co ja najlepszego zrobiłem. Patricia nie odzywała się do mnie przez cały dzień. Leżałem na łóżku, myśląc to tym, jak mogę ją przeprosić. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałem „proszę”. Tej osoby się nie spodziewałem.
P:Chciałam tylko powiedzieć, że przepraszam za to, że wtedy odeszłam.
E:Rozumiem.
P:Mój chłopak mi nie ufa. Ja tego nie rozumiem.-powiedziała smutna
E:Ja Tobie ufam- powiedziałem  dobitnie.
Podszedłem do niej. Patrzyła w podłogę. Podniosłem jej twarz, tak aby na mnie spojrzała. Miała zamknięte oczy.
E:Otwórz oczy, proszę.
Spełniła moją prośbę.
E:Ufam Tobie i nigdy nie przestanę.
P:Jaką mam pewność?
E:Taką, że Cie kocham.
P:A co ma to ze sobą wspólnego?- dalej mi nie wierzyła
E:To, że skoro Cię Kocham, to znaczy, że Ci ufam.
Chyba się nad czymś zastanawiała. Postanowiłem dać jej chwilę. W końcu się odezwała.
P:Wierzę Ci
E:Cieszę się-pocałowałem ją- Pójdziemy gdzieś?
P:Jasne, tylko za godzinę musimy wracać
E:Czemu?
P:Obiecałam pomóc Ninie.
E:Ok
Poszliśmy do pobliskiego parku. Usiedliśmy na ławce, przyglądając się spacerującym ludziom.  Postanowiłem zadać Patrici to pytanie:
E:Za tydzień moja mama ma urodziny. Rozmawiałem już ze Sweetem i powiedział, że mogę jechać i chciałbym się zapytać, czy nie pojechałabyś ze mną pojechać?
Moje pytanie chyba ją zaskoczyło.
P:Ja?
E:Tak ty, a widzisz tu kogoś innego?
P:Nie
E:To pojedziesz ze mną?
P:Tak, tylko czy będę mogła?
E:To już zostaw mnie.
P:Ok-westchnęła
E:Stało się coś?
P:Jutro przypada rocznica śmierci moich rodziców.
E:Chcesz, żebym poszedł z Tobą na cmentarz?
P:Mógłbyś- jej oczy się zaszkliły
E:Jasne, że tak
Przysunąłem się do niej i mocno ją przytuliłem. Nie miałem pojęcia, jak musi jej być ciężko. Jeszcze była to pierwsza rocznica. Czułem się spokojny, że mogę ją trzymać w swoich ramionach. Chciałbym nigdy jej nie puszczać.

PODOBA SIĘ?


środa, 22 maja 2013

Rozdział 18


18 Oczami Patricii
Szliśmy do szkoły. Eddie trzymał mnie za rękę. Wracałam myślami do wydarzeń minionej nocy. Wreszcie domyśliłam się, że Eddie może zacząć się martwić, że w ogóle się nie odzywam.
P:Napisałeś pracę z historii?- nie miałam lepszego tematu.
E:Jasne, że tak. Nie pamiętasz, jak Ci o tym mówiłem? –zapytał
P:Pamiętam-tak naprawdę to totalnie zapomniałam
E:Czemu jakoś Ci nie wierzę-uśmiechnął się
P:Bo zapomniałem, że mi o tym mówiłeś -też próbowałam się uśmiechnąć, ale chyba mi nie wyszło
E:Hej. Stało się coś? -martwił się
P:Nic- nie byłam tego taka pewna
E:Jesteś pewna?
P:Tak-skłamałam
Doszliśmy do szkoły, nie odzywając się do siebie. Usiadłam w ławce z Joy. Chciała mnie o coś zapytać, ale widziała, że myślę o czymś innym. Alfie podał mi karteczkę „Zebranie Sibuny. Park godz. 17.00”. po lekcji poszłam do szafki po książki na następną lekcję. Eddie podszedł do mnie.
E:Hej
P:Cześć
E:Mogę Cię o coś zapytać?
P:Jasne- co chciał wiedzieć?
E:co było na kartce, którą dał Ci Alfie?
Nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Musiałam coś wymyślić.
P:Alfie poprosił mnie o pomoc w zorganizowaniu randki dla Amber
E:Ok-powiedział niezbyt przekonany
P:Nie wierzysz mi?- bardziej stwierdziłam, niż zapytałam
E:Ufam, ale…
P:No właśnie „ale” -powiedziałam  i odeszłam
Poszłam do toalety. Nie chciałam go teraz widzieć. Weszła Nina.
N:Co się stało?- zapytała
P:Eddie widział,  jak Alfie dawał mi kartkę ze spotkaniem Sibuny i zapytał się, co tam było. Powiedziałam, że Alfie poprosił mnie o pomoc w zorganizowaniu randki dla Amber, a on powiedział, że nie wierzy.
N:Patricio, na pewno Ci wierzy, ale może jest zazdrosny?
P:Zazdrosny? O mnie? -nie wierzyłam w to.
N:Patricio, jesteś jego oczkiem w głowie. On jest zapatrzony w Ciebie, jak w obrazek. Nie chce Cię stracić. Nie mówił Ci tego?
P:Mówił, ale…
N:Nie ma żadnego „ale”. On Cię kocha, nie zmarnuj tego.
P:Dzięki
N:Nie ma za co. Idź z nim pogadać.
P:Spróbuję.
Przytuliłyśmy się. Nigdy nie myślałam, że ja i Nina możemy się zaprzyjaźnić. Z Eddiem postanowiłam pogadać zaraz po szkole.

Podoba się?

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 17


17 Oczami Eddiego
Wargi Patrici były ciepłe i bardzo miękkie. Jej rozrzucone włosy łaskotały mnie w ręce, gdy trzymałem w dłoniach jej twarz. Kiedy się całowaliśmy zawala mnie fala bezgranicznego szczęścia, omal nie rozsadzając mnie od środka. Chyba zasnąłem, bo gdy się obudziłem było ciemno. Patricia spała wtulona we mnie. Czułem ciepło bijące od jej ciała. Głaskałem ją po włosach i policzku. Obudziła się, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się promiennie.
P:Która godzina? –zapytała
E:Druga w nocy.
Patrzyła na mnie, jakby nie wierząc w to, co się stało. Ja też nie mogłem w to uwierzyć.
P:Nie mogę uwierzyć-powiedziała, uśmiechając się.
E:Ja też, ale musimy.
P:Kto by pomyślał? Ty i ja.
E:Kocham Cię
P:Tak, jak ja kocham Ciebie.
E:Jesteś zmęczona?
P:Nie
E:To możemy jeszcze pogadać.
Gadaliśmy kilka godzin. Kiedy postanowiliśmy się położyć była godzina 5.30. Za półtora godziny mieliśmy wstać do szkoły. Lekarz jednak pozwolił iść Patrici do szkoły.  Bardzo mnie to cieszyło, bo przynajmniej  nie będę się nudzić.
O siódmej zadzwonił budzik. Bardzo nie chciało mi się wstawać, ale było to konieczne. Obudziłem Patricie. Była również zmęczona, jak ja.
E:Dzień dobry-przywitałem się
P:Hej-powiedziała ziewając
E:Jak się spało?
P: Nie najgorzej
E:Jak to? Ja się świetnie bawiłem.
P:Ja też-uśmiechnęła się-muszę iść się umyć i przyszykować do szkoły.
E:Ja też
P:Do zobaczenia-pocałowała mnie i wyszła
O 7.30 siedzieliśmy już wszyscy w salonie. Fabian szepnął mi na ucho:
F : Jak poszło?
E:Super-uśmiechnąłem się do wspomnień- a Tobie?
F:Tak samo świetnie, jak Tobie.
J:Idziecie do szkoły?- zapytał Jerome
W:Jasne
E:Idziemy sami? -szepnąłem  Patrici na ucho
P:Jeśli chcesz-uśmiechnęła się
E:Z tobą zawsze
Poszliśmy do szkoły. Złapałem Patricie za rękę. O dziwo nie protestowała. Chyba tak samo jak ja przezywała wydarzenia minionej nocy. Czasami uśmiechała się do wspomnień, tak samo, jak ja przy śniadaniu.  Postanowiłem jej nie przeszkadzać.

 Podoba się?