środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 36



36 Oczami Patrici
Cały dzień w szkole był bardzo nudny i długi. Eddie postanowił swój plan wcielić w życie. Co jakiś czas dostawałam buziaka w policzek, lub jak nikt nie patrzył w usta. Oczywiście cały czas trzymał mnie za rękę. Bawiłam się świetnie, miałam ubaw po pachy. W końcu przyszedł czas na przygotowania do balu. Wzięłam czarną, kloszowaną sukienkę i czarne szpilki. Włosy polokowałam i upięłam w delikatną fryzurę. Szykowałam się ponad godzinę. Chciało mi się śmiać sama z siebie. Jeszcze nigdy, się tyle nie szykowałam. Schodziłam właśnie po schodach. Eddie już na mnie czekał z bukietem kwiatów.
E:Wyglądasz niesamowicie- powiedział
P:Włożyłam tylko sukienkę i wysokie buty i już wyglądam niesamowicie- zaśmiałam się
Też się uśmiechnął. Wsiedliśmy do taksówki. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i od razu podszedł do nas kelner, który zaprowadził nas do stolika. Usiedliśmy i złożyliśmy zamówienie. Po 20 minutach dostaliśmy jedzenie. Zespół zaczął grać. Muzyka była wolna. Zjedliśmy i Eddie zapytał:
E:Zatańczy pani ze mną panno Williamson?
P:Z przyjemnością panie Miller.
Tańczyliśmy, rozmawiając. Tuliliśmy się do siebie.
E:Jak się bawisz?- zapytał Eddie
P:Dobrze- uśmiechnęłam się. Pocałował mnie.
P:Kocham Cię- powiedziałam
E:Ja Ciebie bardziej.
P:Na którą musimy być w domu?- zapytałam.
E:Rozmawiałem z tatą. Powiedział, że możemy wrócić o której chcemy.
P:Czyli nie musimy jeszcze wracać?
E:Jeżeli nie chcesz, to nie.
Takie chwile jak ta mogłyby trwać wiecznie. Czułam się jak w bajce. Wszystko wydawało się idealne. Po jakimś czasie wróciliśmy do stolika.
P:Pójdę na chwilę do toalety- powiedziałam i poszłam. W  łazience szukałam czegoś w torebce i nie zauważyłam, że ktoś się na mnie rzucił. Zaczął się do mnie dobierać. Rozpiął mi sukienkę. Krzyczałam. Z oczu łzy ciekły mi strumieniami. Do łazienki wbiegło kilku mężczyzn i odciągnęli go ode mnie. Eddie do mnie podbiegł i mocno przytulił.
E:Nie płacz. Już wszystko dobrze. Jesteś bezpieczna. Spokojnie.- byłam bardzo wystraszona
P:Ale…..On……Chciał……Jak……- nie mogłam nic powiedzieć
Tulił mnie mocno. Płakałam jak małe dziecko.
E:Spokojnie kochanie. Jedziemy do domu- powiedział
10 minut później siedzieliśmy już w taksówce.

No i jak?  
Proszę o komentarze!!!!!

4 komentarze: